Znakowanie psów miało być receptą na ukrócenie procederu porzucania psów przez właścicieli, pozbycie się wałęsających się zwierzaków i ich odchodów na chodnikach.
Nie jest tak tanio
Chip jest mikroskopijną elektroniczną kapsułką, którą wstrzykuje się w szyję zwierzęcia. Zawiera zakodowany opis psa oraz podstawowe dane jego właściciela, możliwe do odczytania w bazie komputerowej, do której dostęp mają tylko służby weterynaryjne i porządkowe.
Przypomnijmy, że pod koniec minionego roku powróciła dyskusja na temat masowego znakowania zwierzaków. I mieszkańcy, i radni są zgodni, że jeśli psy miałyby chipy łatwo byłoby znaleźć ich właścicieli.
Problem z psami mieszkańcy Strzelna najczęściej zgłaszają strażnikom miejskim. Dlatego to komendant straży sprawdził czy akcja znakowania czworonogów jest realna do wprowadzenia w gminie. Okazuje się, że nie. Powód, to zbyt duże koszty.
Zwierzaki nie znają granic
Kilka miesięcy temu mówiono, że znakowanie psa to koszt kilku złotych. Dziś okazuje się, że to koszt kilkudziesięciu złotych.
- Koszt znakowania jednego psa to co prawda około 15 złotych. Ale urządzenia potrzebne do obsługi chipów to kolejne koszty. Według przeprowadzonej symulacji na jednego psa ta kwota to 70 złotych - mówi Paweł Namieśnik, komendant straży.
Bo nie wystarczy tylko kupić chip i oznakować zwierzaka. Trzeba mieć jeszcze czytniki i prowadzić bazę danych. I jeszcze pozostaje jedna kwestia - psy nie uznają granic gmin. Cóż więc z tego, że strzeleńskie byłby oznakowanie, jeśli te z ościennych gmin będą wędrować?
Według części mieszkańców i radnych mimo wszystko warto pomysł zrealizować.
- Apeluję, aby chipować psy. Doszło do pogryzienia dziecka. Ryzykujemy bezpieczeństwo, a przecież miał pan burmistrz poparcie ludzi i mediów dla akcji znakowania. Przez zaniechanie tego ryzykujemy - mówi Dariusz Chudziński, który kieruje komisją bezpieczeństwa w radzie miejskiej.
Właściciel pojawia się kiedy zechce
Burmistrz Ewaryst Matczak przyznaje, że gmina nie będzie znakować zwierzaków.
- Zakładając, że mamy w gminie dwa tysiące psów razy 70 złotych to ogromne koszty (140 tys. - przyp. red.). A jak byśmy ogłosili, że będziemy znakować zwierzęta, to nagle okazałoby się, z tysiąc z nich nie ma właścicieli - mówi burmistrz.
Jako przykład podaje zdarzenie z ostatniego czasu. Pies pogryzł dziecko. Okazało, że nie ma właściciela. Osoba, która się nim opiekowała przed pogryzieniem dziecka nie przyznała się do psa. W efekcie nakaz zaszczepienie zwierzaka dostał burmistrz.