https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Studiują za granicą to fakt, ale nie jest ich tak wcale dużo, jakby się mogło wydawać

Joanna Grzegorzewska tel. 52 32 63 135
fot. sxc
Piotrek, bydgoszczanin, studiuje w Lizbonie. Prawo, specjalizacja: prawa człowieka. Do Portugalii trafił z Uniwersytetu Warszawskiego, w ramach unijnego programu wymiany studentów Erasmus.

Piotr jest szczęśliwy. Świat stoi przed nim otworem:
- poznaje ciekawych ludzi - pokój dzielił już z Hindusem, Niemcem, Czechem, przyjaźni się z Hiszpanem i Belgiem;
- mierzy się ze studentami z innych europejskich uczelni: wygrał z kolegami z UW międzynarodowy konkurs prawniczy w Mińsku, pojechał na "prawnicze zapasy" do Sarajewa;
- zwiedza Europę - był m.in. na Węgrzech, w Hiszpanii, na Litwie, w Wielkiej Brytanii, Francji, ze znajomymi z roku w Maroku; - Bilety lotnicze z Portugalii są dużo tańsze niż z Polski - zapewnia.

Jak wysokie Piotr dostaje stypendium? 350 euro miesięcznie.

To mało, bo starcza tylko na opłacenie pokoju i bilety na metro. Piotra wspomagać finansowo muszą więc rodzice.

Co miesiąc przekazują mu około 1500 złotych. To duża kwota.

Piotr ma więc szczęście - nie każdego rodzica stać na taki wydatek. Nie ma się co oszukiwać: gdyby nie oni, nie mógłby studiować za granicą. I w takiej sytuacji - wbrew entuzjastycznym doniesieniom mediów - jest większość młodych Polaków.

Z danych zebranych w raporcie pt. "Diagnoza społeczna 2009" wynika bowiem, że odsetek osób, które wyjechały za granicę w ciągu ostatnich czterech lat w celach edukacyjnych, wynosi zaledwie 1,2 proc.

A jeśli już ktoś wyjeżdża, to są to zazwyczaj osoby w wieku od 18 do 34 lat i przede wszystkim kobiety, studentki, mieszkanki miast (Piotr jest więc chlubnym wyjątkiem). Zazwyczaj też głodni wiedzy na zagranicznych uczelniach wyjeżdżają na okres nie dłuższy niż jeden rok.

A dlaczego zainteresowanie taką forma edukacji jest tak małe? Zdaniem naukowców przyczyny są dwie: koszty, o których wspomnieliśmy, i wciąż niewielkie rozpowszechnienie informacji o możliwościach wyjazdu.

Nie każdy też chce podczas nauki pracować, a to też prawie standard. Autorzy "Diagnozy" podkreślają bowiem: "Aktywność edukacyjna za granica jest łączona często z wykonywaniem pracy. Trudno stwierdzić natomiast, czy praca jest podejmowana, aby móc utrzymać się za granicą i studiować, czy raczej jako aktywność dodatkowa". Obojętnie jaka jest prawda, za pewnik można uznać następujące stwierdzenie: student, który nie ma majętnych rodziców, może - jeśli będzie tylko chciał - sam się utrzymać. W takiej sytuacji jest Hindus, znajomy Piotra. I daje radę. A Piotr?

Piotr nie pracuje. Rodzice chcą, by poznawał świat.

A czy Państwo chcielibyście, by Wasze dzieci studiowały za granicą? Czekamy na opinie na forum...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska