Wyścigi samochodów prędkościowych na uwięzi jest zakwalifikowane jako modelarstwo wyczynowe. I to nie byle jakie, bo prędkości uzyskiwane na torze są olbrzymie. W zawodach jest kilka klas - uzależnione są od pojemności silnika. Zasada jest prosta - model z napędem spalinowym trzeba rozpędzić do jak największej prędkości - kto pojedzie najszybciej, ten wygrywa. Tor jest w kształcie okręgu z niewielka bandą. Samochód jest na uwięzi. Zawodnik go uruchamia, ale musi mieć pomocnika, który stoi pośrodku i trzyma koniec uwięzi. Są trzy minuty na rozpędzenie modelu. Potem pomocnik musi umocować uwięź na specjalnym jarzmie pośrodku toru. Potem wszystko jest w silniku i w kołach modelu.
Od zawodów do zawodów
Bydgoszczanin Jarosław Butkiewcz od lat jest zafascynowany wyścigami prędkościowymi. Na początku lipca tego roku na Grand Prix Litwy w eliminacjach do Pucharu Europy zdobył srebro z bardzo dobrym wynikiem - 299,706 km/h. Maksymalną prędkość jaką uzyskał model, wyniosła - 301,367 km/h.
W Mistrzostwach Europy Modeli Samochodów Prędkościowych w Peczu na Węgrzech – model pojechał, ale niestety padało łożysko w silniku. Wynik: 288,329 km/h i dwunaste miejsce. Trzeciego dnia - udany start z wynikiem 295,822 km/h. Mistrzostwa zakończył na dziewiątym miejscu.
W latach 90. Butkiewicz był wicemistrzem Polski, w niedawnym rankingu zajmował w swojej klasie trzecie miejsce w Europie. Ostatnio był na zawodach w niemieckim Hanowerze.
Model - od własnego projektu do wykonania
- Są to olbrzymie emocje, ale też praca przy modelu - mówi "Expressowi Bydgoskiemu" Jarosław Butkiewicz. - Model trzeba samemu zaprojektować, sporządzić rysunki techniczne... Czy ktoś chce mieć koła schowane pod karoserią, czy nie... Kiedyś wykonywano je ręcznie teraz już nie. Podwozie jest wycinane przez firmę w technice CNC. Korzystamy z aluminium lotniczego, które jest lekkie i wytrzymałe. Nadwozie to włókno węglowe. Ważne jest dopilnowanie wagi modelu. No i silnik oraz spasowanie np. ze zbiornikiem paliwa. Miałem taki przypadek, że podwozie trzeba było lekko korygować, bo wężyk paliwowy był zbyt mocno wygięty.
Silniki fabryczne, ale przeprojektowane
Butkiewicz startuje w klasie o pojemności 5 cm. - Najlepsze wyniki osiągnąłem korzystając z silnika niestety nieistniejącej już włoskiej firmy - mówi. - Przepisy dopuszczają modyfikacje jednostki napędowej. Fabryczne silniki są przeprojektowywane przez zawodników. Jeden silnik ma fabrycznie o pojemności 4,66 cm, ale jest zmieniony i pojemność podniesiona do 5 cm, a więc mieszczę się w swojej klasie. Dodam, że fabrycznie ten silnik osiągał 36-38 tys. obrotów na minutę, teraz ok. 50 tysięcy i daje ok 4-5 koni mechanicznych. Dla porównania powiem, że gdyby w normalnym samochodzie zamontować silnik o pojemności 1 litra, to musiałby on generować 860 koni, co jest niemożliwe. Takie to są proporcje.
Silniki w modelach prędkościowych są tak wyżyłowane, że po każdym wyścigu trzeba je rozebrać i skontrolować stan poszczególnych części, koło zamachowe, wał, łożysko, stan świecy. A potem poskładać. Pozostaje też problem np. opon. - Po jednym starcie komplet nadaje się do wymiany, opony kupuję w Szwajcarii - mówi bydgoski zawodnik. - Oczywiście je też trzeba podczas budowy modelu osadzić na dopasowanych felgach, które są specjalnie na wymiar toczone.
W klasie 10 cm. osiąga się prędkości ok 330 km/h, rekord świata wynosi 337 km na godzinę.
Podczas wizyty w Hanowerze na Pucharze Europy i jubileuszu 100-lecia klubu HMC Butkiewicz zajął siódme miejsce z wynikiem 289 km na godzinę. Twierdzi, że nie ma się czym chwalić.
Sport coraz bardziej niszowy
Jarosław Butkiewicz zauważa, że ten sport w Polsce staje się niszowy. - Kiedyś Bydgoszcz, Toruń, Grudziądz to były bardzo silne ośrodki - stwierdza. - Tor był nawet na bydgoskich Kapuściskach, gdzie się wychowałem. Zaczynały się wyścigi, to biegaliśmy je oglądać. Teraz w Polsce mamy zaledwie jeden tor - w Pile. Tyle tylko że on się nie utrzyma przy jednej imprezie rocznie. W latach 70. i 80. w kraju mieliśmy 8 torów. We Włoszech czy Francji środowisko modelarzy prędkościowych praktycznie nie istnieje. W Niemczech rozgrywane są cztery zawody rocznie. Jedyne kraje, gdzie jeszcze to modelarstwo się trzyma to Litwa, Łotwa i Estonia. Także Ukraina, w której mimo wojny zawody są rozgrywane i gromadzą pełno młodzieży.
