- Chrześcijańska Szkoła pod Żaglami ma już z dziesięć lat ...
- Oficjalnie od rejestracji minęło osiem, ale faktycznie jesienią 2006 roku zaczęła się trzecia kadencja władz stowarzyszenia. Od zamysłu do dziś jest dziesięć lat.
- To czas na refleksje i przemyślenia. Ilu młodych ludzi przeszło przez Chrześcijańską Szkołę pod Żaglami?
- Ponad sześćset. Wzięli udział w obozach szkoleniowych i rejsach. Dochowaliśmy się pokaźnej grupy nie tylko żeglarzy, ale przede wszystkim ludzi, którzy są zaczynem młodego Kościoła nazywanego pokoleniem JP2.
- Najsławniejszy rejs to chyba ten wokół Ameryki Południowej ...
- To była pierwsza szkoła na wodzie. Na przełomie 1998 i 1999 roku przez osiem miesięcy 80 młodych osób płynęło wokół Ameryki Południowej na żaglowcu Fryderyk Chopin. Potem był rejs milenijny. W sześciu etapach wzięło udział sto osób. Pływali śladami apostołów po Morzu Czerwonym i w basenie Morza Śródziemnego.
- A potem była już baza w Chorwacji?
- Tak, w 2001 roku otworzyliśmy ośrodek szkoleniowy na wyspie Mały Iż. Pół tysiąca osób zaliczyło warsztaty i zdobyło stopnie żeglarskie oraz odbyło rejsy. To nasza armia.
- A co z rejsem dookoła świata?
- Przygotowujemy się, choć wieści nie są najlepsze. Nie mamy żaglowca, którym można by opłynąć świat. W Polsce nie ma jednostki, której stan techniczny pozwoliły na pokonanie trudów dwuletniej wyprawy. Szukamy pod obcą banderą i od zeszłego roku przygotowujemy załogi. Przez 20 miesięcy 20 etapów rejsu, do których potrzebujemy kilkaset osób.
- I wszyscy mają pochodzić z waszej szkoły?
- Oczywiście. Mamy już 105 żeglarzy, a potrzebujemy jeszcze z 250. To będzie międzynarodowa obsada - Polacy, Polonia i młodzież z Unii Europejskiej, bo przygotowujemy taki projekt. Muszą zaliczyć nasz obóz, abyśmy byli pewni ich umiejętności i wartości duchowych.
- Ile kosztuje etap wyprawy dookoła świata?
- Około 3 tys. zł. To dzięki temu, że nie tylko szukamy żaglowca, ale i sponsorów. W lutym pojawimy się na targach "Wiatr i Woda" w Warszawie i zorganizujemy konferencję prasową. Chcemy promować nasz rejs, bo żaglowiec na pewno znajdziemy, choć wolelibyśmy płynąć pod polską banderą.