- Znakomity występ Adriana, bardzo dobry Tomasza. Po raz kolejny wasza koncepcja przygotowań się sprawdza, choć niektórzy mieli inne zdanie na ten temat.
- Wiem oczywiście, że przez media przetoczyła się informacja o możliwości zmiany obywatelstwa przez Adriana, wszyscy cytowali jego ostre słowa. Rozmawialiśmy oczywiście na ten temat. Prawda jest taka, że już w grudniu pojawiła się luźna propozycja z Gruzji. Ale to były tylko luźne, zupełnie nie zobowiązujące rozmowy. I nic poza tym. To Adrian powiedział, a w mediach sprawa nabrała niepotrzebnego rozgłosu. Pracujemy razem, bronimy barw Tarpana Mrocza, mamy własną koncepcję, która się jak widać sprawdza. Nic się nie zmienia.
- Od razu wróciła też sprawa konfliktu o wyjazd na zgrupowanie w Gruzji. Polski Związek Podnosznia Ciężarów i ministerstwo sportu uważali, że nie jest to dobry pomysł.
- Po to jest indywidualny tok przygotowań, żeby dopasowywać go do swoich potrzeb. Adrian jest mistrzem świata z 2010 roku, brązowym medalistą z 2011 roku, nie mówiąc o obecnym sukcesie w Londynie. To chyba najlepszy dówód na to, że wiemy, co mu jest najbardziej potrzebne w danej chwili. Ale urzędnicy w ministerstwie wiedzieli swoje. Dlaczego Tomek Majewski czy Justyna Kowalczyk mogą jeździć po całym świecie, a w przypadku Adriana zrobił się problem?
- Mistrza olimpijskiego z pewnością czekają jednak pokusy. Gruzja zapewne jest w stanie zapewnić znacznie większe pieniądze, a od nich nie da uciec.
- Znacznie większe. Trzeba powiedzieć, że Polski Komitet Olimpijski nie rozpieszcza zawodników. Przed czterema laty w Pekinie za złoty medal było 200 tysięcy złotych, a teraz jest 120 tysięcy. To nie jest dużo za tak ciężką pracę. To jest czas Adriana i rozumiem to, że musi zatroszczyć się o swoją przyszłość. Dzwigać przecież nie można wiecznie. Padły ostre słowa, ale wyjaśniam jasno: żadnego tematu zmiany obywatelstwa czy klubu w tej chwili nie ma. Wolałbym się skupić na opowiadaniu o sportowych wyczynach chłopaków. Adrianowi nie zaliczyli w pierwszej próbie 206 kg i po kolejnych zaledwie dwóch minutach podniósł ten ciężar do góry. To ogromny wysiłek, zrobił rzecz niesamowitą. W tak napiętym i krytycznym momencie skupił się, wyciiszył i podniósł. A potem spokojnie wyczekaliśmy rywali i ich dobiliśmy.
- Dojedziecie razem do igrzysk w Rio de Janeiro i zdobędziecie kolejne medale dla Tarpana Mrocza?
- Chciałbym, żeby tak było. Tyle mówi się o Adrianie, ale chciałbym zwrócić uwagę na jego brata Tomka. Ma dopiero 22-lata, jest o rok młodszy od Adriana. Wygrał swoją grupę, miał pięć udanych podejść, szóste spalił minimalnie. Rozwija się niesamowicie. Oczywiście marzę o dwóch medalach na kolejnych igrzyskach, ale tak daleko w przyszłość nie wybiegamy. Na razie cieszymy się naszym występem w Londynie. Jest cudownie.
Czytaj e-wydanie »