Putin jest gotów skazać miliony ludzi na głód, jeśli zrealizuje swój piekielny plan odcięcia ostatniej drogi pomocy płynącej do Syrii.
Chodzi o ludzi mieszkających w północno-zachodniej części tego kraju. Konwoje z jedzeniem i lekami docierają tam z Turcji przez przejście Bab al-Hawa do rejonu opanowanego przez rebeliantów islamskich
Działa to bez pozwolenia prezydenta Syrii Baszara al-Assada, tylko na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Mandat jednak wygasa 10 lipca, a jego przedłużenie wymaga zgody wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa.
Sojusznik Syrii, Rosja, zasugerował już, że może użyć swojego weta. Jeśli tak się stanie zagrożonych głodem będzie 4,5 mln ludzi.
Mieszkają tam ludzie, którzy przez długie lata walk i rozlewu krwi musieli opuścić swoje domy i przenieść się do obozów na północnym zachodzie Syrii. Idlib, największe miasto w tym regionie, od 2015 roku jest kontrolowane przez islamskich rebeliantów powiązanych z Al-Kaidą, a obszar ten uznawany jest za niestabilny.
