- Dlaczego w mojej gminie nie szacują strat w produkcji zwierzęcej? Cała kukurydza mi zaschła, a członkowie komisji mówią, że u mnie już byli i jest za późno. W każdej gminie mówią co innego o szacowaniu strat! - sygnalizują nasi Czytelnicy, którzy czują się zagubieni w gąszczu przepisów.
- Wojewoda Ewa Mes już dawno informowała, że komisje są uprawnione do szacowania wszystkich szkód - mówi Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody. - Rozszerzył się zakres upraw i kategorii glebowych, na których zdaniem instytutu w Puławach wystąpiła susza i teraz niektóre komisje muszą wracać do gospodarstw.
Kujawsko-Pomorską Strefę AGRO znajdziesz na Facebooku - dołącz do nas!
Rzecznik wojewody podaje, że 11 gmin przysłało protokoły obejmujące już wszystkie uprawy: Bukowiec, Dragacz, Janikowo, Lniano, Osie, Pakość, Papowo Biskupie, Solec Kujawski, Rojewo, Sadki, Sicienko.
Od 11 do 30 września 2015 r. w biurach powiatowych ARiMR przyjmowane są wnioski dotyczące pomocy dla rolników, którzy w tym roku ponieśli szkody w wyniku suszy.
Do wczoraj, w województwie kujawsko-pomorskim, wnioski złożyło 40 rolników.
- Byłoby więcej, gdyby błędów w protokołach było mniej, a rolnicy wiedzieli, co wpisać do wniosku - uważa rolnik z pow. brodnickiego. "Komisje powinny szacować wg. zasad określonych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi i następnie przekazanych przez Wojewodów" - wyjaśnia ARiMR.
Rolnik wraz z wnioskiem zobowiązany jest przedłożyć w agencji:
- kopię protokołu oszacowania szkód sporządzoną przez komisję, zawierającą informację o powierzchni upraw dotkniętych przez suszę;
- informację dotyczącą wnioskodawcy i prowadzonej przez niego działalności gospodarczej oraz informacje o wysokości otrzymanej pomocy publicznej;
- kopię polis dot. ubezpieczenia upraw prowadzonych w gospodarstwie w 2015 r. (jeśli takowe rolnik posiada).
Więcej o tej pomocy na stronie www.arimr.gov.pl
Od redaktora
Współczuję rolnikom, którzy nie próbują wyłudzić pomocy, ale naprawdę jej potrzebują i mają problemy z udowodnieniem tego, że plony zaschły im na polach. Gromy spadają na gminne komisje, bo członkowie niektórych wpisują do protokołów wszystkie szkody (zgodnie z prawdą), w innych pilnie śledzą informacje IUNG-u i wpisują tylko to, co zdaniem naukowców mogło zaschnąć. Jedni i drudzy nie chcą łamać prawa, ale są jego ofiarami. Nie byłoby problemu, gdyby szacunki opierały się na podstawie tego, co zastano na polu! No i czas najwyższy skończyć ze społecznymi komisjami! Jeśli za pracę przy referendum można dostać dietę, to dlaczego nie podczas szacowania strat? Wtedy rolnicy nie musieliby już o nic prosić!