Naukowcy nie potrafią udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę są szczątki istoty odnalezione w strefie brzegowej.
Na znalezisko natrafił Warrick Lovell - jeden z mieszkańców, spacerując nieopodal plaży.
- Najpierw myślałem, że to zmarnowana foka, która została wyrzucona na brzeg, ale kiedy tamtego wieczoru zszedłem na dół, by sprawdzić moją łódź, podszedłem to zobaczyć i wtedy już wiedziałem, że to nie była foka - powiedział Lovell.
- Opierając się na relacjach świadków, padlina ma 4,5 metra długości i "wbita" jest w piasek na głębokość ok. 3 metrów. Po prawej stronie wyraźnie widać płetwę, a na całym dziele liczne okaleczenia - poinformował serwis "The Western Star".
- Znalezione szczątki tajemniczego zwierzęcia należą prawdopodobnie do wieloryba lub rekina olbrzymiego - stwierdził John Lubar - dyrektor Departamentu Rybołówstwa i Oceanu. - Na ciele widoczne obrażenia mogą być efektem kolizji zwierzęcia ze statkiem.
Starzy doświadczeni rybacy z okolicy wskazują także na gigantyczną kałamarnicę albo wielkiego, nieznanego nauce potwora z głębin.
Próbki padliny zostały wysłane do ekspertyzy. Pomimo pierwszych badań, jakie już przeprowadzono, specjaliści wciąż nie określili nazwy gatunku, do którego należeć mogą szczątki.