https://pomorska.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Szczęki po pałucku

Tekst i fot. Michał Woźniak
- Trzeba pamiętać, że ryba to tylko zwierzę, myślenie ma ograniczone. Może się zdarzyć, że nogę pływaka weźmie na przykład za... kaczkę. Złapie i pociągnie na dno. Nikt się nie uwolni...

     Być może, po złapaniu suma giganta uda się wreszcie wyjaśnić wiele tajemniczych utonięć w pałuckich jeziorach, kiedy kilkaset metrów od brzegu doświadczeni pływacy szli na dno. Henryk Sobolewski, szef Gospodarstwa Rybackiego w Łysininie nie przeczy, że część tych wypadków mogły spowodować gigantyczne ryby żyjące w naszych akwenach. - Wyłowiony z jeziora w Chomiąży Księżej sum gigant (pisaliśmy o tym wczoraj) wcale nie jest największą rybą żyjącą na Pałukach. W tym samym jeziorze mieszkają jeszcze większe, podobnie w Ostrówcach. Co prawda nigdy jeszcze przy utonięciach nie stwierdzono, by spowodował to atak ryby, bądźmy jednak szczerzy - kto w takich przypadkach ogląda dokładnie nogi topielca? Kto skojarzy drobne zadrapanie z rybimi zębami?
     Tołpyga nie lepsza...
     
Nikt nie zna lepiej fauny pałuckich jezior od H. Sobolewskiego. Prezes Gospodarstwa Rybackiego od razu potrafi wymienić najpopularniejsze miejsca żerowania poszczególnych gatunków, wie gdzie można znaleźć rekordowe sztuki. - Takich sumów jak ten z Chomiąży jest u nas co najmniej kilkanaście. Żyją praktycznie we wszystkich jeziorach. Prawdziwy rekordzista, ważący ponad 100 kilogramów, stale pływa w Chomiąży, nie brakuje też drobnicy, czyli okazów po 20-25 kilogramów.
     Zagrożeniem dla człowieka może być natomiast drapieżna tołpyga z niezwykle ostrymi zębami. Ma niemal półtora metra długości i waży też prawie 35 kilogramów... Są też 15 kilogramowe amury, ponad 20 kilogramowe karpie - te ostatnie człowieka jednak nie ruszają...
     Zdaniem Henryka Sobolewskiego nie ma reguły, która pozwoliłaby ustrzec się przed przypadkowym atakiem wodnego drapieżcy. - Są jednak sytuacje bardziej temu sprzyjające. Wystarczy poznać trochę rybich obyczajów. Znają je dość dobrze wędkarze i rybacy, mniej zaś letnicy korzystający jedynie z uroków kąpielisk. I właśnie ta ostatnia grupa może być najbardziej narażona na ewentualną przygodę.
     Jak się uchronić?
     
Większość drapieżnych ryb preferuje życie w pobliżu dna jeziora. Na Pałukach mają doskonałe ku temu warunki, bowiem dno jest bardzo urozmaicone - nie brakuje pagórków, spoczywających pod wodą konarów drzew, rozmaitych wykrotów. Tu czują się wyśmienicie. Bardzo lubią też pływające wyspy, takie, jak na przykład w Pniewach. - Wielkie ryby lubią też ciepło - kiedy świeci słońce, wówczas pływają blisko powierzchni i wygrzewają się. Nie powinny wówczas zaatakować, nie jest to bowiem typowa pora żerowania, są też nieco rozleniwione, ale trzeba pamiętać, że ryba to tylko zwierze, myślenie ma ograniczone. Może się zdarzyć, że nogę pływaka weźmie na przykład za... kaczkę. Złapie i pociągnie na dno. Nikt się nie uwolni... Moja rada? Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do kąpieli w jeziorach, ale lepiej nie oddalać się zbytnio od brzegu. Zresztą i w tym przypadku nie ma reguły. Mało to razy sumy podpływały do kąpiących się w Chomiąży Księżej? Tu, na szczęście, kończyło się na strachu i ucieczce z wody. Czasem też wędkarze opowiadali o dziwnym rozkołysaniu łodzi, mimo że nie było żadnego logicznego wyjaśnienia tego faktu - jezioro było spokojne, w ogóle nie wiało. Z pewnością o łódź zawadziła pałucka rybka...
     Wędkarski raj
     
Henryk Sobolewski wierzy, że po informacji o rekordowych sumach na Pałuki ściągną rzesze wędkarzy, właśnie po to, by zmierzyć się z sumami. - Już odebrałem wiele telefonów z prośbami o bliższe informacje na temat miejsca i szczegółów połowu. Niewykluczone więc, że czeka nas prawdziwy najazd miłośników wędkarstwa. Każdy z pewnością ma własne metody połowów. Trzeba jednak znać odpowiednie miejsce, dobrze zanęcić i można próbować szczęścia. Mi udało się złapać ładne sumy używając jako przynęty węgorza lub leszcza...
     Sumy żerują w godzinach wieczornych, nocnych i o świcie. Najlepsze wyniki połowów osiąga się po zmierzchu - od zachodu do wschodu słońca. Żerujące po ciemku sumy podchodzą niemal do samego brzegu. Najlepszym miesiącem połowów bywa czerwiec i lipiec, zwłaszcza w czasie cieplej, pochmurnej pogody.
     Chomiąski potwór
     
Wyłowiony w Chomiąży sum ma około 55 lat, 2,35 metra długości i waży około 77 kilogramów . Sum, a właściwie sumica, mimo że zaraz po połowie zjawiło się kilku chętnych na nią kupców, została przewieziona do stawów gospodarstwa w Bełkach koło Gąsawy. - Będzie tam miała towarzystwo - dodaje H. Sobolewski. - Pływa już tam 11 sumów, największy ma około 65 kilogramów, czują się świetnie, pochłaniają duże ilości płoci i innych drobniejszych ryb, dają potomstwo, które później wypuszczamy do jezior. Fakt, iż na naszym terenie mamy tak dorodne sztuki świadczy o tym, że wody w jeziorach są czyste, to środowisko im odpowiada.
     Duży, ale nie rekordzista
     
Nasz redakcyjny ekspert w sferze ryb i wędkarstwa Jerzy Ostaszkiewicz przyznał, że w województwie kujawsko-pomorskim jest to rekordowa ryba. - W Polsce były łowione jednak większe. Choćby w listopadzie 2002 roku w Cegielniku - to odnoga Odry, mieszkaniec Szczecina wyciągnął na wędkę suma ważącego 88 kilogramów. Walka z olbrzymem została sfilmowana nawet przez dziennikarzy z TV Szczecin. Duże sztuki wyciągano też z jeziora Gopła, wędkarski rekord naszego województwa to 35 kilogramów - rybę wyłowiono w Wiśle.
     Wyciągnięciu pałuckiego suma towarzyszyły oczywiście emocje, choć z pewnością nie tak wielkie jak w przypadku wędkarzy. - Kiedy już ryba wpłynęła do matni, rybacy, którymi dowodził Andrzej Grabowski, sądzili najpierw że to duża kłoda drewna, zaraz jednak sum zaczął się bronić, był bardzo agresywny, ciągnął z powrotem na jezioro. W końcu udało się go wyciągnąć.
     

Wybrane dla Ciebie

Rozsypuję to wokół piwonii i bujnie kwitną. Sprawdzony trik na mnóstwo pąków

Rozsypuję to wokół piwonii i bujnie kwitną. Sprawdzony trik na mnóstwo pąków

Nieważne czy pochodzą bezpośrednio od rolnika, czy z marketu - truskawki trzeba myć

Nieważne czy pochodzą bezpośrednio od rolnika, czy z marketu - truskawki trzeba myć

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska