https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szkockie atrakcje

Paweł Kędzia
Z synem Mateuszem na Dens Park w czasie  meczu Dundee FC-Hearts 0:1. Dwanaście  tysięcy gardeł dopingowało obie drużyny.
Z synem Mateuszem na Dens Park w czasie meczu Dundee FC-Hearts 0:1. Dwanaście tysięcy gardeł dopingowało obie drużyny. Nadesłane
Jerzy Fogel jest od lat związany ze sportem. Podczas ostatniego pobytu w Szkocji zwiedził stadiony - Dens Park i Celtic Park.

W grudniu Jerzy Fogel po raz drugi gościł w Szkocji, gdzie od trzech lat mieszka i pracuje jego najstarszy syn - Mateusz.

Oprócz świąt spędzonych w rodzinnym gronie jedną z głównych atrakcji były rozgrywki Scottish Premier League.

Nie zobaczyć choćby jednego spotkania, to dla amatora sportu jak nie zwiedzić piramid w Egipcie czy Wieży Eiffela w Paryżu.

- Jeszcze przed wylotem syn ustawił wszystko tak, żebyśmy poszli na mecz Dundee i odwiedzili stadion Celtów - opowiada z entuzjazmem brodniczanin.

Dundee to miasto położone we wschodniej części Szkocji, nad zatoką Firth of Tay nad Morzem Północnym. Pod względem liczby mieszkańców mniejszy od sąsiedniego Aberdeen i Edynburga, nawet Torunia.

Tamtejszy klub Dundee FC zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w rozgrywkach Scottish Premier League. W tej sytuacji zespół był również gdy w Szkocji przebywał Jerzy Fogel

- Mecz dziewiątego w tabeli Dundee z czwartym wówczas Hearts odbył się dzień przed wigilią. Mimo to stadion pękał w szwach - relacjonuje zafascynowany. - Siedzieliśmy dwa metry od murawy. Zauważyłem, że w rzeczywistości piłkarze są młodsi niż wyglądają w telewizji - mówi zaaferowany. - Cały stadion śpiewał. Ludzie dopingowali swój zespół, ale potrafili docenić dobre akcje rywali. Dlatego nawet kiedy strzały piłkarzy Hearts mijały światło bramki, to przez stadion przetaczało się westchnienie zawodu. W przerwie na murawie trenowali najmłodsi. Publiczność nagradzała ich brawami - opowiada. - Trudno to oddać słowami - mówi przekładając rozłożone na stole zdjęcia.

- Mecz stał na wysokim poziomie. Szkoci nie są technikami ale nadrabiają walecznością - ocenia.

Ostatecznie pomarańczowi przegrali przed własną publicznością 0:1. - To był karny z niczego. Sędzia dopatrzył się ręki w polu karnym - mówi.

- Ten mecz wygrał dla Hearts Craig Gordon, najlepszy szkocki bramkarz - dodaje.

Z tego meczu przywiózł kilka pamiątek. Przedmeczowy folder byłby gratką dla każdego kibica: statystki z ostatnich kilku lat, zdjęcia, wywiady. Przed każdym meczem można kupić stosowne wydanie. Do tego bilety, koszulka i mnóstwo zdjęć.

Jeszcze ciekawsza okazała się wyprawa do Glasgow. Oczywiście nie na Rangersów, ale Celtic z Borucem i Żurawskim na czele.

Tego dnia na Celtic Park gościli piłkarze Kilmarnock. - Niestety, nie obejrzałem tego meczu - przyznaje Jerzy Fogel. Wszedł jednak na stadion i odwiedził klubowy sklep.

- Kupiłem szalik, brelok do kluczy i przedmeczowy program - opowiada rozkładając gazety "Star" z artykułami o Żurawskim i Borucu. Pocztówkę z tym ostatnim oddał koledze ze studia, gdzie pracuje, wielkiemu fanowi Celtiku.

- Nasz bramkarz jest tam zdecydowanie bardziej lubiany. Media poświęcają mu więcej uwagi - spostrzega.

Jednak w klubowym sklepie obaj są tak samo hołubieni. Niestety, na zakup koszulki trzeba wysupłać trzydzieści funtów.

Od czasu powrotu Jerzy Fogel z wypiekami śledzi rozgrywki Scottish Premier League. Oglądał oczywiście, gdy Celtowie gościli na Dens Park.

Stadion był tak samo rozśpiewany jak podczas jego wizyty. Tak jak zapamiętał.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska