Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuczna inteligencja wyśle elity na bezrobocie? "Trudno mi wyobrazić sobie istnienie takiego społeczeństwa"

Adam Willma
Adam Willma
- Wyobrażam sobie zatracenie poczucia sensu wśród ludzi, którzy przy braku sztucznej inteligencji stanowiliby elity - mówi prof. Pietrowicz.
- Wyobrażam sobie zatracenie poczucia sensu wśród ludzi, którzy przy braku sztucznej inteligencji stanowiliby elity - mówi prof. Pietrowicz. Karolina Misztal
- Strategia lizbońska miała uczynić Europę liderem w dziedzinie sztucznej inteligencji. I uczyniła – ale liderem regulacji - mówi prof. Krzysztof Pietrowicz, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, specjalizujący się w socjologii internetu

Słyszał pan nowy utwór Nirvany?
Nie, jeszcze nie słyszałem.

Fani twierdzą, że znakomity. Napisany i wykonany przez sztuczna inteligencję.
To świetnie, bo fani Nirvany są coraz starsi i od wielu lat musieli słuchać tego samego repertuaru. A mówiąc poważnie – to jest zjawisko, z którym w najbliższym czasie będziemy stykać się coraz częściej. A równolegle powstanie mnóstwo problemów – prawnych, moralnych, interpretacyjnych dotyczących „twórczości sztucznej inteligencji”.

Jeśli porównać sztuczną inteligencję do wulkanu, to na jakim etapie jesteśmy. To dopiero drgnięcie sejsmografu? Smuga dymu? A może już wyrzut lawy?
O tym przekonamy się za jakieś 20 lat. Skądinąd obecne wydarzenia są właśnie efektem pracy w ostatnich dwóch dekadach. Uczenie maszynowe pojawiło się już w latach 70., ale początkowo była to ciekawostka, której nie rozwijano na szerszą skalę.

Dlaczego?
Brakowało jeszcze mocy obliczeniowej oraz odpowiedniej ilości danych. Dopiero, gdy pod koniec lat 90. internet staje się zjawiskiem masowym, zaczynamy produkować ogromne zasoby danych, a jednocześnie rosną też moce obliczeniowe i ich dostępność. Z drugiej strony ważne były prace m.in. Geoffrey’a Hintona, który na początku lat 2000 dokonał istotnego przełomu odnośnie uczenia maszynowego. Wówczas w ramach projektowanych algorytmów pojawiła się próba odwzorowania struktury neuronów znanych z ludzkiego mózgu. W 2012 roku zespół Hintona stworzył sztuczną inteligencję pod nazwa Alexa. Ten system pobił inne projekty w dziedzinie rozpoznawania obrazów. Upraszczając, możemy powiedzieć, że dziś korzystamy z wdrożenia tamtych projektów. To trochę jak z internetem, którego zręby powstały pod koniec lat 60., ale na „umasowienie” trzeba było czekać do końca lat 90. Trzymając się tej analogii z siecią www, jesteśmy na początku lat 90., kiedy pojawia się przeglądarka Netscape.

Pamiętam. Kupiłem sobie wtedy książkę z adresami internetowymi.
A pamięta pan jakie były oczekiwania dotyczące internetu? Sądzono, że sieć przede wszystkim pomoże nam w komunikacji i wymianie informacji. I że będzie to narzędzie kontroli demokratycznej. Jakkolwiek gorzko by to dziś nie brzmiało.

Wiemy w jakim kierunku potoczył się internet w ciągu tego ćwierćwiecza. Czego spodziewać się po sztucznej inteligencji w tym samym czasie? Spróbujmy uchylić drzwi do przyszłości.
Ma pan na myśli zagrożenia, jakie niesie sztuczna inteligencja? Nie da się ukryć, że z punktu widzenia rynku pracy takie zagrożenia się pojawią. I o tym się mówi. Natomiast mniej dyskutuje się kwestię autonomicznych systemów uzbrojenia. Sztuczna inteligencja może dać ogromną przewagę na polu boju. Jeśli jedna strona wprowadzi takie systemy do zarządzania bronią, a druga nie, może to być rozstrzygające w konflikcie zbrojnym. Widać to dobrze na przykładzie polityki USA – 25 stycznia Departament Obrony USA opublikował nową wersję dyrektywy dotyczącej autonomicznych systemów uzbrojenia. Pojawia się tam jednoznaczna informacja, że sztuczna inteligencja będzie rozwijana w sektorze militarnym.

Brzmi przerażająco.
To prawda, choć warto uściślić, że nie chodzi o budowanie „zabójczych robotów” czy „terminatorów”. Mowa raczej o systemach, które rozpoznają złożone wzorce i potrafią szybko zareagować, np. odpalić rakietę czy skierować czołgi w odpowiednie miejsce.

Otwórzmy szerzej drzwi do przyszłości. Co za nimi widać? Sądząc po wypowiedziach niektórych ekspertów – zgliszcza.
Gdy przed laty mówiono o bezrobociu technologicznym, wskazywano na zagrożenie raczej dla osób średnio i nisko wykwalifikowanych, wykonujących proste prace. W tej chwili sytuacja się odwróciła. Kosztowne będzie stworzenie systemu, który dobrze ścieli łóżka w hotelu, znacznie tańsze – systemu, który zastąpi copywritera. Nie potrzeba będzie już 100 tłumaczy, ale dwóch, którzy kontrolować będą poprawność pracy algorytmów. Damy sobie radę bez analityków finansowych, wystarczą nam eksperci wyłapujący próby oszustwa dokonywane przez osoby, które rozpoznały wzorzec. Bez księgowych też damy sobie radę. Potrzebnych będzie tylko parę osób do wdrażania zautomatyzowanego systemu.

Nie potrzebujemy wykładowców akademickich, bo kupiliśmy kilka wysokiej klasy hologramów.
Oczywiście. Może tylko przydadzą się walidatorzy, którzy sprawdzać będą efekty nauczania.

Jest pan w stanie wyobrazić sobie w nieodległej przyszłości szkoły, w których za nauczanie odpowiada sztuczna inteligencja, która czerpie wzorce od najlepszych polskich pedagogów?
W odległej przyszłości nie wykluczam i tego. Jednak na początku zmiany będą zachodziły głównie w sektorze rynkowym, który najszybciej znajdzie w sztucznej inteligencji metodę obniżania kosztów. To nie jest tak, że nowe systemy wymiotą informatyków, choć liczba tych pracujących na niższym poziomie pewnie mocno się zredukuje. Część wykładowców już przestała zadawać studentom proste prace domowe z programowania, bo wiadomo, że SI robi to lepiej. Rodzi to pytanie zasadnicze – jak skonstruować cały system edukacyjny. Musimy na nowo zadać sobie pytanie, czego powinniśmy uczyć młodych ludzi, w sytuacji, gdy w kieszeni – czyli w smartfonie – będą mieli błyskawiczny dostęp do niezmierzonych zasobów wiedzy.

A co z prawem? Czy nasze systemy prawne są w stanie dogonić te problemy? A może to ci, którzy dysponują SI sami określą granice prawa?

Już od dłuższego czasu trwają próby ujęcia SI w ramy prawne. Problem w tym, że Unia Europejska nie jest tu podmiotem kluczowym.

Bo w praktyce zablokowała rozwój sztucznej inteligencji w Europie.
To paradoks, bo strategia lizbońska miała uczynić Europę liderem w dziedzinie SI. I uczyniła – ale liderem regulacji. Prawdziwym liderem są dziś Stany Zjednoczone i stamtąd przychodzą regulacje – na razie bardzo uznaniowe i dość przypadkowe. ChatGPT przykładowo pożartuje z mężczyzn, ale już nie z kobiet. W przyszłości pojawią się zapewne jakieś szersze regulacje, a wraz z nimi sposoby na ich obchodzenie. Nie popadałbym jednak w czarnowidztwo – jakby nie było, umowa dotycząca nierozpowszechniania broni atomowej jednak cały czas się sprawdza i nie doszło dotąd do jej ponownego użycia. Z drugiej strony – rozwijanie sztucznej inteligencji wymaga znacznie mniejszych zasobów niż rozwijanie broni atomowej.

Jak będzie wyglądało życie społeczne naznaczone obecnością nowego, wszechwiedzącego boga? Z jakiego powodu mielibyśmy zachować szacunek dla wiedzy, osiągnięć naukowych czy zdolności artystycznych, skoro SI będzie w stanie myśleć i pisać sprawniej niż nobliści.
To jest realne wyzwanie, na które nie mamy dotąd dobrej odpowiedzi. W dalszej przyszłości czeka nas podkopanie autorytetów i sensu istnienia różnych instytucji na skalę, której do tej pory nie było. Wyobrażam sobie zatracenie poczucia sensu wśród ludzi, którzy przy braku sztucznej inteligencji stanowiliby elity. Przyznam, że trudno mi wyobrazić sobie istnienie społeczeństwa, gdyby sprawy potoczyły się w takim kierunku. W praktyce jedynym miejscem, w którym takie osoby mogłyby kanalizować swoje zdolności pozostaje polityka.

Politykę też sztuczna inteligencja może poprowadzić wydajniej. Mieliśmy już nawet tego próbki.
We wspomnianym dokumencie Departamentu Obrony USA znajduje się zapis o „wystarczającej kontroli”, którą człowiek musi sprawować nad wdrażanymi w ramach armii amerykańskiej innowacjach opartych na SI. Co to oznacza? Oczywiście władzę polityczną. Jakąś kontrolę zachowają oczywiście podmioty prywatne, ale kontrolę nad nimi będą mieli politycy…

...którzy jednocześnie będą mieli do dyspozycji narzędzia oferowane przez SI...
...i sami będą elementem systemu wytworzonego wskutek pojawienia się sztucznej inteligencji. To oczywiście nie nastąpi natychmiast. Jeszcze przez jakiś czas niektórzy politycy będą mogli ignorować istnienie SI ze względu na zgromadzone przez siebie zasoby. Prędzej czy później jednak nie będzie można funkcjonować również w polityce bez tych nowych systemów.

Co to oznacza dla społeczeństw?
Tego do końca nie wie nikt. Nie wiedzą również twórcy systemów sztucznej inteligencji. Nie da się przewidzieć w jakim kierunku podąży rozwój SI. Pewne jest dla mnie jedno – z naszego punktu widzenia będzie to oznaczało doskonalenie systemów społecznego nadzoru. A jednocześnie – duże zmiany w praktycznie wszystkich instytucjach, które znamy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska