Nad Oeschinensee jest jak w raju - twierdzą w Kandersteg. By ów eden zobaczyć, trzeba jednak dotrzeć na 1600 m n.p.m. Pokonanie 400 metrów w pionie zajmuje zaledwie… kilka minut. Jednak tylko wtedy, gdy za środek transportu wybierzemy gondolkę, która startuje z centrum uroczej miejscowości.
Nieco więcej czasu, nawet ponad godzinę, muszą zarezerwować wszyscy, którzy nad alpejskie turkusowe „oko” chcą dotrzeć na własnych nogach. Ścieżka wiodąca w okolice górnej stacji potrafi dać w kość i wycisnąć sporo kropel potu.
Niespieszny spacer nad jezioro - sprzed górnej stacji gondolki - zajmuje już tylko kilkanaście minut. Można też skorzystać z „UNESCO Taxi”. - Tak właśnie wygląda - wyjaśnia nasza przewodniczka, gdy cicho mija nas napędzane energią elektryczną kanciaste „pudełko” na czterech kołach.
Wodne warkocze
- Blüemlisalp - nasza opiekunka wskazuje na drugą stronę jeziora, na biel lodowcowych jęzorów malowniczo spływających w doliny i skrzące się zielenią alpejskie hale. To tam niegdyś miał być alpejski eden.
- Na hali tej żył bardzo bogaty gospodarz. Im był zamożniejszy, tym jego serce stawało się twardsze. Gdy on opływał w dostatki, sąsiedzi przymierali głodem. I zachłanność ta doprowadziła go do zguby - opowiada. Pewnego dnia jego rajską łąkę przykrył śnieg i lód. - Gdy na hali znowu pojawią się dobrzy ludzie, lód stopnieje - zapewnia nasza przewodniczka. Pewnie więc już niedługo zobaczymy, jak ów alpejski raj wyglądał. Niestety, nie za sprawą nadmiaru dobrych ludzi, a ocieplenia klimatu.
I dzisiaj to urzekająca kraina. W turkusowym Oeschinensee przeglądają się imponujące, malowniczo potrzaskane granie Blüemlisalphorn (3663 m n.p.m.), Oeschinenhorn (3486 m n.p.m.), Frundenhorn (3369 m n.p.m.), Blüemlisalp-Rothorn (3297 m n.p.m.). A wypływająca spod potężnych lodowcowych czap woda tworzy malownicze wodospady, opadające imponującymi warkoczami w doliny.
Szlaki dla ambitnych
Bardziej ambitni mogą wyjść wyżej, do wysokogórskich schronisk Fründenhütte (2526 m n.p.m.) na stokach Frundenhorn lub Blüemlisalphütte (2840 m n.p.m.) przy ścieżce Hohturli - Kiental.
- Szlak wiodący grzbietami Morgenhornu, Wyssi Frau i Blüemlisalphornu uchodzi jest za jeden z najpiękniejszych w Alpach. Jego pokonanie to olbrzymie przeżycie - zapewnia przewodniczka. Ten pierwszy ma bowiem 3627, drugi 3650, a trzeci 3663 m n.p.m., zaś ścieżka często przyprawia o szybsze bicie serca. Nam musiał wystarczyć spacer ponad jeziorem...
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 24
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski