www.pomorska.pl/zdrowie
Serwis Zdrowie www.pomorska.pl/zdrowie
Nawet półtora roku muszą czekać pacjenci z regionu na wizytę w niektórych poradniach specjalistycznych. Dyrektorzy szpitali rozkładają bezradnie ręce. - Przyjmujemy tylu chorych, na ile pozwala nam kontrakt - tłumaczą.
Mogłoby się wydawać, że początek roku to dobry czas na zapisy do specjalisty, bo przecież wolnych terminów pewnie pod dostatkiem. Nic bardziej mylnego. Zwłaszcza jeśli chodzi o najbardziej oblegane przez pacjentów poradnie, czyli na przykład kardiologiczną lub okulistyczną. - Wierzyć mi się nie chce! - mówi zdenerwowana Agnieszka Tomczak z Bydgoszczy, odchodząc od okienka rejestracji poradni przy szpitalu im. Jurasza. - Na konsultację kardiologa mam czekać do lipca.
Ale to i tak duże szczęście, ponieważ wizyta u specjalisty odbędzie się jeszcze w bieżącym roku.
W bydgoskim szpitalu im. Biziela poradnia okulistyczna dla dzieci nie przyjmuje już zapisów na rok 2011. Nieco lepiej mają dorośli. Do okulisty zostaną przyjęci, ale... dopiero w październiku. - Ta sytuacja jest efektem limitów narzuconych szpitalowi przez Narodowy Fundusz Zdrowia - wyjaśnia Kamila Wiecińska, rzecznik lecznicy. - Przyjmujemy tyle osób, na ile pozwala nam kontrakt z płatnikiem.
Na sierpień 2012 roku rejestrowani są natomiast pacjenci do poradni kardiologicznej przy szpitalu specjalistycznym w Grudziądzu.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, jak rozwiązać problem tak długich kolejek - przyznaje Marek Nowak, dyrektor placówki, podkreślając zarazem, że sprawa dotyczy tylko tzw. pacjentów planowych. - Przypadki pilne przyjmowane są na bieżąco - wskazuje.
O rok krócej poczekają pacjenci, którzy chcą skorzystać z pomocy z kardiologa w poradni przyszpitalnej "Biziela".
Natomiast w lipcu na konsultację kardiologiczną mogą liczyć chorzy, którzy zarejestrują się do poradni przy szpitalu im. Jurasza w Bydgoszczy.
Dopiero od czerwca zapisy przyjmować będzie z kolei poradnia kardiologiczna Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. - Na razie nie mamy już wolnych miejsc - tłumaczy pracownik rejestracji.
Andrzej Przybysz, wicedyrektor lecznicy, wyjaśnia, że świadczenia medyczne realizowane są zgodnie z kontraktem z NFZ.
- Dlatego o powód tak odległych terminów wizyt należałoby zapytać fundusz - wskazuje.
NFZ natomiast jak zwykle tłumaczy się zaleceniami lekarza, który wystawia skierowania. - To on, oceniając stan zdrowia pacjenta, decyduje o terminie przyjęcia chorego - informuje Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy regionalnego oddziału NFZ. - Wszystkie przypadki pilne przyjmowane są przecież na bieżąco. A jeżeli kogoś niepokoi odległy termin wizyty, może zapytać lekarza, czy długi czas oczekiwania na poradę specjalisty wpłynie na stan zdrowia.
Udostępnij