Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tacy ludzie odchodzą

Roman Laudański
W piątkowe południe na uroczystej zbiórce zebrali się żołnierze z jednostek stacjonujących na bydgoskim lotnisku.
W piątkowe południe na uroczystej zbiórce zebrali się żołnierze z jednostek stacjonujących na bydgoskim lotnisku. Fot. Tomasz Czachorowski
Piloci pozowali do zdjęć przy okazji wspólnych ćwiczeń i pokazów. Dziś zostały wspomnienia.

Dziś to pamiątka po oficerach i podoficerach, którzy w ubiegłym tygodniu zginęli w katastrofie pod Mirosławcem. Zostały jeszcze wspomnienia, w których trudno przestawić się na czas przeszły, gdy opowiada się o tak wspaniałych ludziach.

- Z każdym z kolegów pożegnałem się w Warszawie uściskiem ręki - wspomina ppłk pilot Roman Farian, dowódca 2 Eskadry Lotnictwa Transportowo - Łącznikowego w Bydgoszczy. Opowiada o konferencji “Bezpieczeństwo lotów" w Warszawie, po której podoficerowie i oficerowie Sił Powietrznych wsiedli na pokład CASY i wyruszyli w ostatni lot. - Podczas przerwy z podpułkownikiem pilotem Zdzisławem Cieślikiem, szefem szkolenia Brygady Lotnictwa Taktycznego, omawialiśmy szczegóły szkolenia, które ma się niebawem odbyć w Bydgoszczy. Pytałem, ilu przyślą do nas pilotów, by zarezerwować dla nich noclegi w Bydgoszczy.
I to było to ostatnie wspomnienie.

Podpułkownikowi Farianowi drży głos, gdy opowiada o kolegach, którzy zginęli w katastrofie. Wraz z pułkownikiem Krzysztofem Piekarskim, dowódcą 2 Bazy Lotniczej w Bydgoszczy, co chwilę nasłuchują nowych informacji w telewizorze. Jest piątek, trwa żałoba narodowa. Przed chwilą wrócili z bydgoskiego kościoła garnizonowego, gdzie została odprawiona msza święta w intencji pilotów i ich rodzin. Potworny smutek. - Ponad trzynaście lat służyłem w Mirosławcu - mówi ppłk Farian. - Zawsze będę mile wspominał to miejsce i pewnie byłbym tak dalej, ale nie było warunków do dalszego kształcenia dzieci. Przeprowadziliśmy się.

Roman Farian zaczynał swoją przygodę z lataniem w wieku piętnastu lat. Dostał się do liceum lotniczego w Dęblinie. Rodzice zgodzili się, by mógł się tam uczyć. Miał starszego kolegę - Zbyszka, który naukę w Dęblinie rozpoczął trzy lata wcześniej. - Po trzech latach od promocji, podczas szkolenia na MiG-u 23 zginął w Słupsku.

Połączenie pracy z pasją
Dowódca 2 eskadry, choć mówi, że piloci są z pokolenia, które latanie ma we krwi, wcale nie uważa, iż są wyjątkowymi ludźmi. - Podczas spotkań rodzinnych zawsze powtarzałem: to normalny zawód, do którego potrzebne jest dobre zdrowie. Ten zawód umożliwia połączenie pracy z pasją. Kierowca tira też powinien lubić swoją pracę i cieszyć się z wyjazdu w trasę. Podobnie jest z nami - latanie jest radością. Elitą piloci byli może przed wojną, ale dziś? Być może uważa się nas za elitę, ponieważ jest nas tylko kilkuset w armii. No i na nasze wyszkolenie wydaje się duże pieniądze. Godzinna lotu odrzutowcem wraz z obsługą w bazie, to koszt około czterdziestu tysięcy złotych. Wsiadając do samolotu nigdy nie myśli się o śmierci, tylko o jak najlepszym wykonaniu zadania. A do nich przygotowywaliśmy się wykorzystując swój prywatny i służbowy czas. Dlaczego prywatny? Dlatego, że w powietrzu nie ma czasu na zastanawianie się, tylko na działanie. I to potrafili robić koledzy-piloci, którzy zginęli pod Mirosławcem! Dzięki temu, po latach szkoleń, doszli do stanowisk kierowniczych. Powtarzam podwładnym, że w tej pracy potrzebny jest też spokój w rodzinie. Pilot w powietrzu nie może myśleć o domu, że coś się w nim dzieje nie tak. Zgoda, jesteśmy tylko ludźmi, ale jak sytuacje rodzinne są poukładane, to i w powietrzu jest dobrze.

Nasz rozmówca jest jednak przekonany, że gdyby żony zabroniły pilotom latania, to oni z wielkim trudem odnaleźliby się w innych zawodach. A gdyby się nie odnaleźli, to pewnie żałowałyby, że namówiły swoich mężów na zmianę pracy...

Andrzejewski prowadził "Chaos"
Na pamiątkowych statuetkach i ryngrafach, ustawionych w gabinecie Romana Fariana, powtarzają się najczęstsze życzenia dla lotników: “tyle samo startów, co lądowań". Bo wiadomo, że jeśli samolot nie wyląduje, to spadnie, jak było to w Mirosławcu. Na jednym ze zdjęć stoi grupa kilkunastu pilotów. To oni pilotowali szesnaście samolotów Su-22 i MiG-ów-29 podczas radomskiego Air Show w 2005 roku.

- Po raz pierwszy od lat zgromadzono razem tyle odrzutowców, by pokazać światu, bo przecież na pokazy przyjechali goście z całego świata, jaka jest potęga naszego lotnictwa - uśmiecha się do wspomnień ppłk Farian. - Nie byliśmy żadnym zespołem akrobacyjnym, naszym zadaniem był przelot w szyku nad lotniskiem. Przełożenie kilka razy zmieniali koncepcje, jak ma to wyglądać, dlatego żartobliwie nazwaliśmy nasz zespół “Chaos". Generał - wtedy pułkownik - Andrzej Andrzejewski prowadził całą grupę, a ja klucz Su-22. Andrzej Andrzejewski miał promocję rok wcześniej, razem szkoliliśmy się na samolotach Su-22, oblatywał też samoloty po remontach w bydgoskich Wojskowych Zakładach Lotniczych, tu przylatywał, rozmawialiśmy, przyjaźniliśmy się i tacy ludzie odchodzą?! W środę, podczas warszawskiej konferencji, umawialiśmy się na wspólny wyjazd na obóz kondycyjny w góry. To był niezwykły człowiek. Po tym, jak kilka lat wcześniej przypadkiem podczas ćwiczeń w Wicku Morskim eksplodowała przy jego maszynie rakieta, a on się katapultował i ponad godzinę spędził w zimnym Bałyku, mógł przejść na inne stanowisko. Proponowali mu to przełożeni, ale on powtarzał, że dalej musi latać, bo trzeba młodszym dać przykład, że lotnictwo traci tylko samolot, a nie pilota. Wtedy, na poligonie, ja wykonywałem swoje zadanie pięć minut przed nim. Kiedy rakieta eksplodowała tuż przy jego samolocie, zareagował profesjonalnie, w ułamku sekundy zrobił to, czego uczył się przez lata. To są nawyki ze szkolenia.

A później, gdy zamilkła łączność, wszyscy piloci czekali na dobre wiadomości od grup poszukiwawczych. Podczas katapultowania oderwała się od fotela lotniczego dmuchana łódka, pilot utrzymał się w zimnej wodzie tylko w kamizelce ratunkowej. Być może inny by się poddał, ale on wierzył, że go znajda i wyłowią. - Dla pilotów był wielkim autorytetem - dodaje.

Zginął kwiat lotnictwa
Roman Farian pokazuje na zdjęciu z Air Show kolejnych kolegów, którzy zginęli pod Mirosławcem. Nie żałuje im ciepłych słów. Najczęściej mówi o nich w czasie teraźniejszym, jak gdyby mogli się spotkać na kolejnym szkoleniu i polecieć jeszcze raz. Ale reflektuje się i przechodzi na czas przeszły. - Ta katastrofa jest tragedią, przez 23 lata służby w lotnictwie nie pamiętam czegoś takiego - kręci głową Roman Farian. - I zginął kwiat lotnictwa myśliwsko - bombowego - dodaje pułkownik Piekarski. - To byli dowódcy eskadr działających na połowie Polski. Wielka strata. Po to są bazy lotnicze, by zapewnić pilotom komfort szkolenia, żeby nie musieli sobie zawracać głowy niczym innym. - Nie oszukujmy się, ta strata będzie odczuwalna, ponieważ zginęło tylu dowódców i osób odpowiedzialnych za szkolenie - mówi ppłk Roman Farian. - Przygotowywali się do tych stanowisk przez kilkanaście lat, tu niczego nie można skrócić. Każdy nowy typ samolotu odrzutowego był dla nas wyzwaniem. Kiedy przesiadaliśmy się z Lim-ów na Su-22, to jedna trzecia pilotów nie opanowała nowych maszyn i musieli szukać innego zajęcia. Ale na tym polega rozwój, żeby zmierzyć się z czymś nowym. Sam mógłbym nadal latać na samolotach Su-22, ale dowódca zaproponował mi obecne stanowisko i - przyznaję - ciężko było się przenieść. Bo dla pilota czym innym jest samolot odrzutowy, kiedy czuje moc silnika, a czym innym zorganizowanie szkolenia dla młodszych pilotów.

Obydwaj pułkownicy na chwilę odrywają się od rozmowy, by wysłuchać nowych wiadomości telewizyjnych. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną tragedii w Mirosławcu.

Benedykt XVI

(fot. Fot. PAP)

Serdecznie pozdrawiam Polaków. Dziś w sposób szczególny jednoczę się w modlitwie z opłakującymi śmierć lotników, którzy zginęli w katastrofie samolotowej. Niech Pan przyjmie ich do swojej chwały. Wam tu obecnym i wszystkim Polakom z serca błogosławię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska