Pan Tadeusz wstąpił w szeregi strażaków, gdy skończył 18 lat. - Czyli 33 lata temu - wskazuje. - To były lata 70-te. Wtedy najczęściej wyjeżdżaliśmy do płonących stodół i lasów.
Dziś nasz kandydat jest prezesem OSP w Drzycimiu i nie jeździ do akcji tak często jak kiedyś. To nie jedyna funkcja, którą sprawuje. - Jestem też prezesem naszego oddziału Honorowych Dawców Krwi. Przy okazji zapraszam wszystkich 1 lipca na plac przed drzycimską podstawówką, by honorowo oddać krew w specjalnym busie.
Pan Kaszubowski prowadzi też swoją firmę elektryczną.
Po pracy uwielbia wędkować. - Największa ryba na moim koncie ważyła 9,80 kilograma - mówi z dumą. - To był dorsz. Złowiłem go na Bałtyku, kiedy odpoczywałem we Władysławowie.
Pan Tadeusz zdradził nam, że nie może żyć bez morza. - Muszę je widywać pięć, sześć razy w roku - podkreśla. - Tam najlepiej odpoczywam.
Koledzy naszego kandydata cenią go przede wszystkim za upór w dążeniu do celu. - Dla niego wszystko musi chodzić, jak w zegarku. A gdy coś sobie postanowi, dopnie tego - mówi Józef Gawrych, który pracuje z Kaszubowskim od 10 lat. - Jest bardzo wymagający i prostolinijny, co bywa źle odbierane przez niektórych. To jednak złudne wrażenie.
Pan Gawrych podkreśla, że nikt tak, jak nasz kandydat nie potrafi znajdować sponsorów i zachęcać młodych do wstąpienia do straży.
- Zawsze można na niego liczyć. Jest ciągle na posterunku - mówi. - Mieć takiego człowieka w swojej załodze to wielkie szczęście.
n
Na pana Tadeusza oraz innych strażaków ubiegających się o tytuł Strażaka Roku 2007, można głosować za pomocą kuponu, dziś publikujemy go na stronie 19.