- Na wniosek inwestora nie ujawniamy jego tożsamości - mówi Andrzej Maćkowiak, syndyk masy upadłości ZM. Nie chce na razie podać ceny, jaka będzie widniała na umowie. Wiadomo natomiast, że oferent chce kupić rzeźnię w całości. Będzie też zobowiązany zatrudnić 19 osób, które aktualnie pracują w zakładzie.
Pojawienie się inwestora
to dobra wiadomość
dla 250 byłych pracowników tej firmy. Do tej pory nie wypłacono im wynagrodzeń za okres po ogłoszeniu upadłości, czyli od lutego ubiegłego roku. Wielu z nich zaczynało już tracić nadzieję na odzyskanie swoich pieniędzy.
- Złą stroną tego jest to, że nadal nie wiemy, kto kupi zakłady - _mówi Krzysztof Brzeski, przewodniczący NSZZ Solidarność w Grudziądzu. - Chcielibyśmy, aby był to inwestor branżowy. Naszym zdaniem, na początku upadłości zakładów była taka możliwość, ale syndyk ją zmarnował. _
Byli pracownicy Grudziądzkich Zakładów Mięsnych mają wiele krytycznych uwag do pracy syndyka. Złożyli nawet skargę do wicewojewody Marzenny Drab. Chcieli, aby zbadano, czy syndyk prawidłowo wykonuje swoje obowiązki, bo przez rok i dwa miesiące z ogromnego majątku upadłej firmy udało mu się sprzedać tylko sklep firmowy i kilka maszyn.
- W związku z ofertami składanymi przez potencjalnych nabywców przedsiębiorstwa wystąpiłem do władz Grudziądza, aby na części terenu uchwaliły plan zagospodarowania przestrzennego na funkcję handlową- mówi syndyk Maćkowiak. Ratusz, ani radni nie wyrazili na to zgody.
_- Nie było ku temu woli politycznej. Nie chcieliśmy kolejnego marketu - _tłumaczy Cezary Oracki, rzecznik prezydenta Grudziądza. Zmiany planu nie chcieli również byli pracownicy zakładu mięsnego, ponieważ cały czas mieli nadzieję, że
na "gruzach"
zakładów mięsnych powstanie firma z tej samej branży, dzięki czemu odzyskają swoje miejsca pracy.
- Nadal będziemy reprezentować interes byłych pracowników - zapowiada Krzysztof Brzeski. - Będziemy się przyglądać liście podziału, tak żeby wszyscy dostali 100 procent należnych im pieniędzy. Przewodniczący grudziądzkiej Solidarności obiecuje wystąpić do "pośredniaka" z pismem namawiającym, aby do pracy u nowego właściciela kierowano byłych pracowników Zakładów Mięsnych. - Upadek tego zakładu to tragedia ponad 250 rodzin. Gdzie ci ludzie, którzy całe życie tam pracowali mają znaleźć zatrudnienie? Trzeba im pomóc! - apeluje Krzysztof Brzeski.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że byłe Zakłady Mięsne chce kupić polski inwestor, spoza naszego województwa.
