Nie odbiega od tej, jaka wcześniej zapadła w Gdańsku. Przypomnijmy, o kontrakt na prowadzenie hospicjum domowego ubiegały się trzy podmioty - NZOZ "Medicor", przychodnia wiejska gminy Chojnice i szpital. Konkurs wygrał NZOZ "Medicor", a dwie odrzucone instytucje odwołały się od wyników konkursu. Gdańsk decyzji nie zmienił, a teraz potwierdziła je centrala w Warszawie.
Niestety, dotarło do nas samo postanowienie, bez jakiegokolwiek komentarza, więc nie wiemy, co miało wpływ na podjęcie takiej, a nie innej decyzji.
I co teraz?
Oznacza to, że powody do radości ma tylko NZOZ "Medicor", który w majestacie prawa będzie się zajmował opieką stacjonarną i domową nad pacjentami nieuleczalnie chorymi, zaś przychodnia gminna i związane z nią Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum oraz szpital zostały na lodzie.
Co zrobią? Zapytaliśmy o to dyrektora przychodni gminnej Jana Kowalskiego. - Jeszcze nie wiem - wyznaje Kowalski. - Zastanawiamy się.
A dyrektor szpitala Leszek Bonna na razie nie potrafi odnieść się do sytuacji, bo ... nie zna decyzji Warszawy.
Małgorzata Kaczmarek z zarządu Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum nawet nie dopuszcza myśli, że jej stowarzyszenie przestanie istnieć.
- Jesteśmy zaprawieni w boju, a powstaliśmy po to, by pomagać ludziom - mówi. - Nikt nie kwestionuje tego, że jesteśmy potrzebni, ale w nowej sytuacji musimy sobie określić jasno zasady działania, co nastąpi już wkrótce. Jak to powiadają, co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Okrągły stół
Pod koniec kwietnia do Chojnic przyjeżdżają Holendrzy z zaprzyjaźnionej fundacji z Waalwijk. Na 29 kwietnia w starostwie planowany jest "okrągły stół" wszystkich środowisk związanych z opieką paliatywną i prezentacja nowej koncepcji jej funkcjonowania.
Mogę tylko powtórzyć to, co napisałam wcześniej - zły to kraj, który nie ceni ludzi z pasją niosących pomoc innym. Złe te władze, które nie wspierają oddolnych inicjatyw i frustrują dobrych obywateli. Brak kontraktu dla przychodni gminnej i Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum to klęska społeczeństwa obywatelskiego.