Miejsca intymne też się starzeją. Można je odmłodzić właśnie za sprawą zabiegów i operacji w ramach tzw. ginekologii estetycznej. Panie pokonują wstyd. Wchodzą do gabinetu, przypominającego minisalę operacyjną.
Wiek pacjentki nie ma znaczenia. Zdarzają się pacjentki w wieku 65 plus. Czasem do gabinetu przychodzą dziewczyny, które mogłyby być wnuczkami tych pierwszych.
Z życia wzięte
Magdalena, jedna z byłych pacjentek kliniki ginekologii estetycznej, opisuje swój przypadek w internecie:
"Miałam po porodzie obsesję, że jestem luźna. No wiecie, tam na dole. Czułam, że mąż mnie już nie chce nocą, ale problem tkwił we mnie. Poszłam do ginekologa estetycznego."
I dalej: "To nie jest lekarz, który wykonuje zabiegi upiększające miejsc intymnych. W takim wydaniu chirurgia plastyczna nie polega na wygładzaniu zmarszczek czy wstrzykiwaniu botoksu. To człowiek, który przede wszystkim pomaga przywrócić sprawność seksualną. Teraz czuję, że wróciłam do siebie. Tylko mężowi się przyznałam, że jestem po zabiegu. Trzeba zacząć mówić o takich zabiegach. Bo to nie są fanaberie."
Podobnie uważają eksperci działający w Polskim Towarzystwie Ginekologii Plastycznej. \
Więcej przeczytasz w piątek, w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie