Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tancerka Kristina wróciła z Rypina do Ukrainy: - Wasze miasto już zawsze będzie dla mnie ważne

Tomasz Błaszkiewicz
Tomasz Błaszkiewicz
– Chciałabym jeszcze kiedyś zatańczyć z Natanem, może tym razem u nas, gdy Ukraina już wygra – mówi Kristina
– Chciałabym jeszcze kiedyś zatańczyć z Natanem, może tym razem u nas, gdy Ukraina już wygra – mówi Kristina TOB
Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, Kristina wraz rodziną znalazła schronienie w Rypinie. Przez cztery miesiące poznała miasto, a jej talent taneczny mogliśmy podziwiać podczas Dni Rypina 2022, gdy wystąpiła wspólnie z Natanem Grzybowskim, finalistą "You Can Dance - Nowa Generacja". – Teraz uznałam, że pora wracać do domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze, choć wiem, że jeśli sytuacja się pogorszy, tu czeka na nas miejsce. Rypin już zawsze będzie dla mnie ważny – mówi Kristina.

Co zapamiętałaś z przełomu lutego i marca?
Niepewność i utratę poczucia bezpieczeństwa, właściwie z dnia na dzień. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, od razu dostaliśmy zaproszenie od rodziny z Polski, z Rypina. Mój tata jest Polakiem, urodził się w Rypinie i mamy tu rodzinę.

Początkowo chcieliśmy zostać w domu, bo pochodzimy z zachodniej części Ukrainy, teoretycznie tej bezpieczniejszej. W kolejnych dniach słyszeliśmy jednak o coraz silniejszych atakach, trudno było znieść ciągłe alarmy, właściwie każdego dnia. Bałam się przede wszystkim o swoje dziecko, które ma niecałe pięć miesięcy, dlatego przyjechaliśmy do Polski.

Jak wyglądały pierwsze dni?
To jest trudne do opisania. Z jednej strony doświadczasz gościnności, wiesz, że Polacy w większości życzą Ukrainie jak najlepiej, można poczuć się tu bezpiecznie. Z drugiej strony przychodzi tęsknota, ale to zupełnie inne uczucie od tęsknoty w czasach pokoju.

Dochodzi niepewność.
To prawda, wyjeżdżasz i tak naprawdę nie wiesz czy będzie do czego wracać. W przeszłości pracowałam w Londynie, ale wtedy jechałam ze świadomością, że w Ukrainie mój dom jest bezpieczny. W marcu nie miałam takiej pewności, dlatego pierwsze dni w Rypinie były bardzo trudne.

Czas był sprzymierzeńcem?
Tak. Na początku każdego dnia śledziłam wiadomości, jaka jest sytuacja w Ukrainie i w mojej miejscowości. Dzięki Bogu nasze miasto nie było bombardowane, jako jedno z niewielu, ale rakiety leciały w nasze strony. Później Rypin pomógł mi zwracać uwagę na inne rzeczy. Te kolejne tygodnie, czas spędzony z dzieckiem i rodziną, dał mi dużo mentalnie.

Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, i przez naszą rodzinę, i przez wasze społeczeństwo. Wiem też, że do Rypina przyjechało wiele innych osób z Ukrainy, zresztą mieliśmy okazję się poznać.

Ty z kolei dałaś się poznać mieszkańcom Rypina podczas niedawnego święta miasta, występując u boku Natana Grzybowskiego. Jesteś zawodową tancerką?
Taniec na pewnym etapie życia był dla mnie bardzo ważny, a ostatnio uświadomiłam sobie, że nic się nie zmieniło. Tańczyłam od 14. roku życia, głównie hip-hop, street dance i house. Po czterech latach pracowałam jako choreograf. To był świetny czas, bo zajmowałam się trzema grupami: dziećmi, nieco starszymi tancerzami, a nawet osobami 30 +. Występowałam z nimi, przygotowywałam ich do konkursów, a międzyczasie skończyłam studia dotyczące finansów.

A Londyn, o którym wspomniałaś?
Moi rodzice tam pracowali, więc najpierw pojechałam do nich. Potem wróciłam do Anglii, ale już do pracy. Wiesz, chciałam coś zmienić w swoim życiu, a przede wszystkim chciałam jak najszybciej zacząć zarabiać. Miałam wtedy mało czasu, pracowałam przez trzy lata jako baristka i taniec był z boku. Ten czerwcowy występ z Natanem to trochę ponowny debiut.

Była trema „debiutantki”?
Wydawało mi się, że po latach ciało zapomina jak się zachowywać, ale przed występem zorganizowaliśmy próby. Weszłam do sali z dużymi lustrami i wszystko wróciło. Ćwiczyliśmy z Natanem dwukrotnie, po 1,5 godziny. Włączyłam muzykę, pokazałam choreografię i zgraliśmy się. To nie było trudne, bo Natan jest bardzo utalentowany, wszystko szybko łapie. Dla mnie trudniejszy był występ przed publicznością. Zawsze chcę zatańczyć idealnie, nawet jeśli na nasz taniec miałaby przyjść jedna osoba.

Co czułaś po występie?
To było miłe uczucie, nie umiem tego nazwać po polsku…wiesz, że chcę jeszcze raz. Pasja wróciła, zamierzam pracować nad sobą i liczę, że ta historia, i taneczna, i rypińsko-ukraińska, będzie miała ciąg dalszy. Po czterech miesiącach pobytu w Polsce uznałam, że pora wracać do domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze, choć nasza rodzina z Rypina mówi, że jeśli sytuacja się pogorszy, możemy wrócić.

Rypin na zawsze pozostanie dla mnie ważnym miejscem. Poza tym, chciałabym jeszcze kiedyś zatańczyć z Natanem, może tym razem u nas, gdy Ukraina już wygra.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska