Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Tato, urwało mi nogę!" Koszmar Rafała trwa

Barbara Zybajło [email protected] tel. 52 396 69 35
- Będę walczył, bo mam dla kogo - Rafał prosi o wsparcie
- Będę walczył, bo mam dla kogo - Rafał prosi o wsparcie Barbara Zybajło
Kiedy ojciec zobaczył, co się stało Rafałowi, wziął gumiaka z wyrwaną nogą syna, ukląkł i zapłakał. - Ja już nie myślę o tym, co było. Chcę tylko zacząć normalnie żyć - mówi Rafał Budnik z Płocicza. - Jestem młody, mam wspaniałą rodzinę. I tylko tej nogi brak.

Możesz pomóc

Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Słoneczko'' , 77-400 Złotów, Stawnica 33. Nr konta: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010
I bardzo ważne - z dopiskiem: na leczenie Rafała Budnika 156/B, bo wtedy wsparcie trafi do niego.

Teść zmarł i Rafał razem z żoną postanowili zamieszkać w Płociczu. - Nie ma rady - trzeba pomóc teściowej powiedział. - Łukasz, szwagier, jeszcze się uczy. A w gospodarstwie facet jest potrzebny.

Dokładnie w święto wiosny wzięli się za porządki. Łukasz przyjechał ze szkoły - rozdrabniali rębakiem zdrewniałe maliny. - Pamiętam tylko, jak się odwróciłem i znalazłem po drugiej stronie wałka przekaźnika mocy z urwaną nogą - opowiada Rafał. - Upadłem na ziemię i zobaczyłem wielki wiszący płat skóry, gołą kość piszczelową i masę krwi. Szczęście, że spodnie miałem porządne. Ciągnęło mnie tak mocno, że wyrwało nawet bieliznę.

Nogę wyrzuciło z drugiej strony.

Chciał się obudzić, ale to nie był sen.

Rafał Budnik miał wypadek. Potrzebuje protezy

Łukasz, daj koc

Był na tyle świadomy, że wytłumaczył szwagrowi - Łukasz, obwiąż mi udo sznurkiem, bo się wykrwawię. Przynieś koc i moją komórkę.

Zadzwonił do ojca. - Tato, urwało mi nogę - powiedział.

W domu była żona Ania z małym Mikołajem. Wcześniak, trudna ciąża, pilnują go jak oka w głowie i Ania nawet nie wiedziała, co się dzieje. Matka biega po domu, szwagier leci jak szalony po telefon. - Ania zadzwoniła na moją komórkę, bo od nich się niczego nie mogła dowiedzieć - opowiada Rafał. - Ona jest drobna, ale silna psychicznie. Pomogła mi. Cały czas był też przy mnie szwagier. Inaczej bym tego chyba nie wytrzymał.

Teściowa pobiegła do wsi kierować karetkę, bo mieszkają na wybudowaniu. Przyjechali sanitariusze z Kamienia - cóż mogli zrobić, noga urwana. Nawet lekarza nie było, więc czekali wszyscy na śmigłowiec z Bydgoszczy. Gdy wylądował na boisku w Płociczu, to podnieśli go na nosze, bo leżał na gołej ziemi. - Nie będę opowiadał, bo to był koszmar - mówi Rafał. - Zakrwawiony, goły, bo zerwało mi ubranie, leżałem przy domu. Zawieźli mnie do Biziela (szpital w Bydgoszczy - red.). Tam połatali to, co się dało i uratowali drugą nogę, z której ściągnięta była cała skóra.

W życiu nic się nie wróci

Rafał to facet spokojny, opanowany, żadnej histerii. Wypadek pamięta, jakby to było wczoraj. Zresztą wcale nie zdarzył się tak dawno, raptem trzy miesiące temu. Kondycję ma dobrą. Może taki charakter, może to, że służył w wojsku? - Ja wiem, że w życiu nic się nie wróci. Stało się. Niedawno byłem normalnym facetem, teraz nie mam prawej nogi. Ale mogę normalnie funkcjonować. I o to będę walczył - mówi.

Nikt, kto tego nie przeżyje, nie zrozumie, jak to jest, kiedy w jednej chwili na głowę wali ci się świat. - Sam nie wiem, jak mam to sobie tłumaczyć. Wszystko spadło na moją żonę. Ona wcześniej nie musiała się martwić o sprawy, które teraz załatwia. Ciągle rozmyślam i nie potrafię zrozumieć, dlaczego właśnie mnie to spotkało. Czemu ja? Przecież chciałem tylko pomóc - mówi.

W szpitalu najbardziej tęsknił za synkiem. - On i żona dają mi siłę - zdradza. - Tak długo czekałem na spotkanie z Mikołajem. Gdy go zobaczyłem, łzy same napłynęły mi do oczu. Wszystko, co było i to, czego już nie będzie, stanęło mi przed oczyma. Pozostał tylko ból, cierpienie i strach przed tym, co jeszcze nastąpi.

Potrzebna pomoc

26 lat to nie jest czas na życiowy dramat. Ale jak się wali, to na całego. - Jestem ubezpieczony w KRUS jako domownik, więc nie mam dochodów. Moja żona pracowała w stacji sanitarno-epidemiologicznej w Sępólnie Krajeńskim, ale skończyła się jej umowa i od 9 marca jest na zasiłku dla bezrobotnych - mówi Rafał. - Mój powrót do normalności w dużym stopniu zależy od ludzkiego wsparcia.

Rafał zbiera pieniądze na protezę, która pozwoli mu normalnie żyć. Nie taką z NFZ, które jest atrapą nogi. Porządną, bo marzy, że kiedyś będzie kopał z Mikołajem piłkę. Ale takie protezy kosztują i to dużo. Bo to straszne, ale porządnych protez nie dostanie się w Polsce "na książeczkę". Trzeba szukać prywatnych firm i zapłacić. - Nie stać mnie na to i dlatego proszę o wsparcie - mówi Rafał.

Daliśmy Mateuszowi ręce

Przed kilku laty Czytelnicy pomogli Mateuszowi Kołatce - rolnikowi ze Śliwiczek, który podczas prac w polu stracił obie ręce. Mateusz wrócił do normalnego życia, z protezami i pomocą żony prowadzi gospodarstwo.

***
Kontakt do Rafała Budnika:
[email protected] (mail), 696 819 116 (telefon)

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska