II Przegląd Teatrów Kaszubskich
Tylko trzy spektakle zobaczyliśmy w tym roku na II Przeglądzie Teatrów Kaszubskich Zdrzadnio Tespisa. Szkoda, bo zgodnie z ubiegłorocznymi oczekiwaniami prezentacje poprzedziła część warsztatowa, która na pewno przydałaby się wszystkim reżyserom-amatorom i aktorom. Poprowadzili ją Grzegorz Szlanga, Łukasz Sajnaj i Aleksandra Kania. Zajęcia z dramatu kaszubskiego miał prof. Daniel Kalinowski. - Pracowaliśmy w trzech zespołach - mówi Grzegorz Szlanga, reżyser Chojnickiego Studia Rapsodycznego. - Na efekty trzeba oczywiście poczekać, ale już teraz chyba znacznie lepiej rozumiemy problemy, jakie dotyczą nas wszystkich. Główny to brak czasu. To bariera, która sprawia, że musimy się zastanowić, jak robić teatr, żeby robić go dobrze. Ale jak widać na przykładzie teatru z Chojnic, ma on się dobrze i widzowie wspaniale się bawili na prezentowanym spektaklu.
Dziecięcy zespół "Wicherki" z Kamienicy Szlacheckiej pokazał się od najlepszej strony, bo dzieciaki fantastycznie poruszają się na scenie i potrafią przykuć uwagę. Ich spektakl o tym, skąd wzięły się ogromne głazy narzutowe w lesie, został zagrany oczywiście w języku kaszubskim i łączył w sobie świat realnych zdarzeń z legendą o czarownicach.
Przeczytaj również: Już po Międzynarodowym Festiwalu Folkloru. Chojniczanie także u siebie mieli egzotycznych gości
Amatorski Kaszubski Teatr z Chojnic pokazał tym razem coś lżejszego kalibru, czyli komedię Romana Drzeżdżona pt. "Niesama". Publiczność świetnie bawiła się na tej sztuce, bo "ciążowe" perypetie bohaterek zostały zgrabnie pokazane na scenie, a aktorzy z wyraźnym animuszem podchodzą do swoich zadań.
Na koniec w fosie miejskiej zobaczyliśmy spektakl pt. "Mój Remus" Teatru Młodych Gotów z Sulęczyna. To plenerowe widowisko nawiązujące do słynnego dzieła Majkowskiego zachwyciło plastyczną urodą, grą światła i ciemności, bieli i czerni, znakomitą choreografią i wykorzystaniem do maksimum umownego języka teatru - były i szczudła, i ogień, i kukły, ale wszystko z sensem zagospodarowane na scenie. Szkoda tylko, że tak niewielu widzów miało okazję przekonać się, że teatr kaszubski może mieć i taki wymiar.
Atrakcją dodatkową był koncert zespołu "Skład Kolonjalny". - Śpiewamy o tym, o czym śpiewa cały świat, tyle że po kaszubsku - anonsował Tomasz Drążkowski, który razem ze swoją żoną Ewą i muzykami z kapeli przenieśli słuchaczy w świat kaszubskich przyśpiewek i pieśni, kołysanek i hymnów, brawurowo zaaranżowanych i wykonanych. To był mocny akord końcowy przeglądu, który - mamy nadzieję - nadal pozostanie w programie Dni Kultury Kaszubsko-Pomorskiej.
Czytaj e-wydanie »