- Mamy pięć służbowych telefonów komórkowych. Z jednego korzysta pani burmistrz, z drugiego zastępca i trzy są do dyspozycji pracowników urzędu - wylicza Dorota Osińska, sekretarz UM w Nowym Mieście Lubawskim.
Na każdy z takich telefonów jest pewien miesięczny limit, jego przekroczenie musi zostać pokryte z kieszeni pracownika urzędu korzystającego z aparatu.
- Jeśli chodzi o telefony stacjonarne, na koniec każdego miesiąca mamy wykaz rozmów. Pracownik określa, które były wykonane prywatnie i pokrywa ich koszty. Resztę sprawdzamy wyrywkowo - zapewnia.
W budżecie miasta możemy dokładnie sprawdzić ile pieniędzy przewidziano na rozmowy przez komórki i telefony stacjonarne w roku bieżącym. Na te pierwsze planuje się przeznaczyć w samej tylko radzie gminy - 1.500 zł (100 mniej niż w roku ubiegłym), na stacjonarne - 1.030 zł (w ub. roku - 1.450). W przypadku urzędu gminy (miast i miasta na prawach powiatu) - w przypadku telefonii komórkowej ma być to sumka 9 tys. 600 złotych (za rok ubiegły 13 tys.) a za telefonię stacjonarną 46 tys. złotych. Na opłacenie rozmów strażników miejskich - przez komórki jest w budżecie 2 tys. złotych, na rozmowy z telefonów stacjonarnych 1,5 tys. zł.
W brodnickim magistracie do dyspozycji jego pracowników (w tym burmistrzów, skarbnika czy szefa straży miejskiej) jest w sumie dziesięć telefonów komórkowych.
- W ubiegłym roku rachunki za ich użytkowanie wyniosły w sumie niewiele ponad 27 tys. złotych. Wychodzi jakieś 2 tys. 300 złotych na miesiąc - mówi Zdzisława Marciniak z biura informacji i promocji miasta. - Osoba, która się tym tematem zajmuje przekazała mi, że nikt nie przekroczył limitu jaki miał do wykorzystania. Jeśli jest abonament na 50 czy 70 złotych jest w nim sporo darmowych minut do wykorzystania - przypomina.
Za telefony stacjonarne - te w urzędzie miasta oraz m.in. w pałacu Wazówny czy Centrum Informacji zapłacono w ubiegłym roku ponad 52 tys. złotych (w samym magistracie ponad 49 tys.).
- Nasi pracownicy są zdyscyplinowani. Ponadto usługi telefoniczne nieco staniały. Jeśli przyjmiemy, że miesięczny rachunek za telefony stacjonarne wynosi obecnie ponad 4 tys. złotych a na przełomie 2005 i 2006 wynosił 7,5 tys. można śmiało powiedzieć, że nasz urząd oszczędza na rozmowach - dodaje.
Tu również na koniec każdego miesiąca pracownicy poszczególnych wydziałów otrzymują biling rozmów. Jeśli zdarzyłoby się, że wśród wybieranych numerów przeważają te wykonywane prywatnie - trzeba by za nie zapłacić. Choć jak zapewnia pani Marciniak, nie ma takiej potrzeby bo pracownicy wiedzą, że do rozmów prywatnych mają własne telefony. -Jeśli rachunek byłby przekroczony o określony limit natychmiast skontrolowalibyśmy rozmówcę - kwituje.