Skrzynka, w której znajduje się słuchawka, mieści się przy postoju taksówek przy ulicy 1. Maja 52. I ma do niej dostęp tylko troje z dziesięciu taksówkarzy. Gdy wykonują kursy, a klienci dzwonią, pozostali przedsiębiorcy nie mają szansy odebrania zgłoszenia, a tym samym zarobku.
- Zdarzają się sytuacje, że ludzie przychodzą na postój i widzą sznurek samochodów - mówią Wiesław Zięba i Ireneusz Lotarski. - Czują się lekceważeni, bo myślą, że nie chce się nam odebrać telefonu. A my nie mamy do niego dostępu.
Wyzwiska na postoju taksówek
Budka przy ul. 1. Maja 52 służy przedsiębiorcom od kilkunastu lat.
Jak przyznał w rozmowie z "Pomorską" obecny właściciel telefonu Edward Kurgan, gdy działało Stowarzyszenie Taksówkarzy w Toruniu, do którego należeli kierowcy, to ono opłacało rachunek za telefon.
Gdy zostało rozwiązane, warunkiem zostawienia skrzynki z aparatem było założenie spółki i podpisanie umowy z firmą telekomunikacyjną. - Zrobiliśmy to jeszcze z dwójką kolegów, bo tylko tyle nas wówczas jeździło - wyjaśnia Edward Kurgan. - Z biegiem lat, dochodzili kolejni i użyczaliśmy im klucza do skrzynki. Jednak zaczęło dochodzić do nieprzyjemnych sytuacji. Byliśmy przez niektórych wyzywani.
I kontynuuje: - Na takie zachowanie nie mogliśmy sobie pozwolić i dlatego postanowiliśmy, że dłużej nie będziemy im udostępniać telefonu. Tym bardziej, że płacimy abonament. 45 zł miesięcznie.
Burmistrz nie może pomóc
Taksówkarze, którzy czują się pokrzywdzeni, z prośbą o rozwiązanie konfliktu zwrócili się m.in. do Ratusza.
Burmistrz Wąbrzeźna, Leszek Kawski: - Zaprosiłem wszystkich, aby wyjaśnić sytuację. Niestety, nie doszło do porozumienia między taksówkarzami, a ja nie mam podstaw prawnych, aby interweniować.
I dodaje:- Zaproponowałem ustawienie nowej budki, ale panom takie rozwiązanie też nie odpowiadało.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców