- Wiosna astronomiczna niewiele różni się od kalendarzowej. Astronomiczna to moment, gdy słońce świeci dokładnie nad równikiem, to tzw. zrównanie dnia z nocą. Formalnie to zrównanie już nastąpiło, bo przecież dzień jest już dłuższy niż noc - mówi dr hab. Andrzej Strobel z Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Piwnicach pod Toruniem.
Według dra Strobla różnica między wiosną astronomiczną a kalendarzową jest czysto umowna. Innego zdania jest dr Albin Czubla z Głównego Urzędu Miar w
- Ziemia obiega słońce w ciągu 365 dni i jednej czwartej. Z tej jednej czwartej wynika, że wiosna kalendarzowa przychodzi później. O taką "jedną czwartą" óźnia się i rok, i wiosna. W latach przestępnych ta różnica się anuluje. Dotyczy to lat podzielnych przez 100, z wyłączeniem lat podzielnych przez 400 - tłumaczy.
Co innego z tzw. wiosną termiczną - na tę musimy jeszcze poczekać. Czym jest wiosna termiczna? Można powiedzieć, że to ta prawdziwa. Chodzi o sytuację, gdy co najmniej przez trzy dni z rzędu średnia dobowa temperatura wynosi 5-10 st. C. Dopiero wtedy na całego rusza wegetacja roślin. Tymczasem, zdaniem meteorologów, czekają nas jeszcze przymrozki. Mogą one zaszkodzić zbożom, burakom, rzepakowi. - Na wiosenne przymrozki wrażliwe są zwłaszcza drzewa owocowe - wyjaśnia dr Stanisław Dudek z Zakładu Agrometeorologii Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy.
Według Bogdana Bąka z Bydgoskiego Biura Pogody przedwiośnie zacznie się od jutra. Już wczoraj temperatury sięgały powyżej zera. A w następnych dniach dojdą nawet do dziesięciu stopni. Wszystko wskazuje więc na to, że wiosna jednak nie zawiedzie.
Termiczna już blisko
(my)
Dzisiaj kalendarzowa wiosna. Astronomiczna przyszła wczoraj o 19.27. Skąd to opóźnienie?