W sprawie udziału w grupie Tomasza B., pseudonim Kadafi, śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy postawili zarzuty już 76 osobom. I to nie koniec. - Szacujemy, że w najbliższych miesiącach liczba podejrzanych z zarzutami może zwiększyć się o kolejnych dwudziestu - mówi Wiesław Giełżecki, prokurator V wydziału śledczego bydgoskiej prokuratury. - Planujemy zakończyć całe postępowanie przed półroczem.
Pierwsze uderzenie w gang, którym kierował liczący 42 lata Tomasz B., miało miejsce w grudniu 2011 roku. Wtedy do aresztu trafiło osiem osób z "zarządu" grupy i najbliżsi żołnierze "Kadafiego". Wśród zarzutów stawianych zatrzymanym znalazły się takie, jak handel, wytwarzanie i rozprowadzanie narkotyków - w tym marihuany, amfetaminy, ecstasy. Członkowie zbrojnej grupy mieli w ciągu ostatnich lat sprzedać w północno-zachodniej Poslce blisko półtorej tony niedozwolonych substancji. To przyniosło im łączny zysk ponad 21 mln zł.
Śledczy, rozpracowując gang, stawiali zatrzymanym też inne poważne zarzuty. Grupa miała kontrolować lokalny seksbiznes i zarabiać na prostytucji.
Przeczytaj także: Bydgoszcz. Człowiek "Kadafiego" złamał się. I zeznaje
Policjanci CBŚ i bydgoscy kryminalnie przez cały ubiegły rok metodycznie, co kilka tygodni, zatrzymywali kolejne osoby zamieszane w narkotykowy interes "Kadafiego". Wpadł między innymi 30-letni mieszkaniec bydgoskiego Fordonu, niejaki "Radziu", który usłyszał zarzut rozprowadzenia kilkudziesięciu kilogramów marihuany i amfetaminy. Śledczy mówią o nim, że na swoim terenie był "monopolistą": - Za opłatą dostał wyłączność na handel narkotykami w swoim rejonie.
W listopadzie wpadł też liczący 31 lat Maciej B., "Maciula" podejrzany o zabójstwo w 2009 roku 24-letniego Kamila Ch. Ciało zamordowanego znaleziono w lesie na obrzeżach podbydgoskiego Tryszczyna.
Jeśli w akcie oskarżenia, który prokuratorzy skierują do sądu, znajdą się wszyscy podejrzani, będzie to jeden z największych procesów ostatnich lat. Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie zakończył się proces gangu z Pruszkowa. Było tam sądzonych prawie pięćdziesięciu oskarżonych.
- Taki proces-monstrum to wielkie wyzwanie dla sądu - przyznaje prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. - Wprawdzie pod względem procedur nie będzie się różnił od innych spraw, ale zarówno sędziowie, jak i wcześniej prokuratorzy staną przed dylematem. Muszą się zastanowić, czy sądzić grupę przestępczą w całości, czy wyłączyć, na przykład, sprawę zabójstwa do osobnego postępowania. W takich wypadkach w procesie zawsze jednak jakiś wątek może umknąć.
Czytaj e-wydanie »