Do 15 sierpnia Marek Kniter, który prowadzi zieleniak na pl. Piastowskim, spakuje się i zakończy działalność. Na połączonym posiedzeniu komisji komunalnej i społecznej nie udało się "pożenić" jego biznesu z inwestorem, który zamierza postawić pasaż handlowy tuż przy placu.
- On jest chyba przez kogoś nakręcony, żeby dopieprzyć władzy - mówi Antoni Szlanga, szef komisji komunalnej, który przypomina, że decyzja o wyprowadzce kramu zapadła w 2012 r. i że trudno w tej chwili wywracać do góry już rozpoczętą inwestycję.
A Marek Kniter nie ukrywa żalu. - Mam wrażenie, że radni myślą kategoriami z minionej epoki - podkreśla. - Im się wydaje, że to tylko kwestia administracyjnego przeniesienia warzywniaka gdziekolwiek. Nawet tam, gdzie jest teraz jezioro, jak w polskim filmie... A w handlu ważne są detale.
Kniter dodaje, że nawet gdyby przystał na propozycję inwestora, to i tak najszybszy termin otwarcia "Starej Gazowni" to czerwiec przyszłego roku. Przypomina też, że to nieprawda, że nic nie można zmieniać, jak się podejmie jakąś decyzję. - Przecież była mowa o tym, że nie mogę tu zostać, bo będą tu płatne parkingi - mówi. - Teraz słyszę, że jednak mają być bezpłatne...
Podkreśla, że zabiegał o to, by dostosować swój punkt do wymogów estetyki, że na jego straganie można było w większości kupić lokalne produkty. I że miało być tak, że to miasto skorzysta z prawa pierwokupu i na działce znajdzie miejsce na bazarek.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców