- To jest jak gra w pokera. Zwycięży ten, kto ma lepsze karty albo mocniejsze nerwy - mówi o budowaniu składu Jerzy Kanclerz, dyrektor sportowy Polonii.
Od kilku dni w bydgoskim klubie grzeją się telefony, a warianty składu są układane do późnych godzin nocnych. Po odejściu Emila Sajfutdinowa do Częstochowy Polonia szuka lidera drużyny. Jako cel numer jeden wytypowany został Nicki Pedersen - wicemistrz świata i najskuteczniejszy zawodnik ekstraligi w minionym sezonie. Duńczyk otrzymał z Bydgoszczy konkretną ofertę startów i były szanse na to, że strony dojdą do porozumienia.
Wszystko zależało jednak od tego, jaki ruch wykona Marta Półtorak. Prezes PGE Marmy Rzeszów najpierw chciała mieć w swoim składzie Jarosława Hampela lub Tomasza Golloba. Pierwszy wybrał Falubaz Zielona Góra, drugi związał się z Unibaksem Toruń. Półtorak postawiła więc na duet Greg Hancock - Jason Crump. Ale rozmowy się przedłużały. Pani prezes nie mogła dojść do porozumienia z Australijczykiem. Dlatego aż dwa razy odwoływała w ubiegłym tygodniu konferencje, na których miała ogłosić skład (najpierw w czwartek, potem w piątek).
Kiedy do rozmów z Pedersenem włączyła się Polonia, musiała zdecydować się na jeden z wariantów. Postawiła na pewniejszego Duńczyka. Razem z nim sprzątnęła sprzed nosa Polonii Juricę Pavlica. Bydgoski klub nie miał wystarczających argumentów, by przekonać obu zawodników. Z prostej przyczyny: tylko PGE Marma mogła pozwolić sobie na pobicie stawki.
Wyczekał do końca
W Rzeszowie Duńczyk nie musiał rezygnować z wysokich zarobków. Zgodnie z zapowiedzią, do końca tygodnia podjął decyzję. Wczoraj wrócił z wakacji w Egipcie i pochwalił się kontraktem z Marmą.
Polonia została zmuszona skupić się na pozostałych wariantach. Jak informowaliśmy, zarząd bydgoskiego klubu ma kilka opcji składu. Każda z innym liderem drużyny. W grę, poza Pedersenem wchodzili Greg Hancock, Jason Crump, Darcy Ward czy Fredrik Lindgren.
Przy każdym z tych zawodników pojawia się jednak wiele znaków zapytania (i klubów nimi zainteresowanych). Amerykanin ma już swoje lata, Australijczyk zmierza ku zakończeniu kariery i brakuje mu motywacji do startów, pewniakiem w roli lider nie byłby również Szwed.
Pewne jest tylko, że władze Polonii chcą szybko zakończyć budowę drużyny. - Tempo musi być szybkie, bo zaczęliśmy później od innych - powiedział Jerzy Kanclerz. - A sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, zawodnicy zmieniają decyzje, pojawiają się nowe opcje. To ciężka praca, ale wciąż mam nadzieję, że zbudujemy dobrą drużynę.
Z drużyną z Rzeszowa, z którą bydgoski klub przegrał walkę o Pedersena, Polonia zmierzy się w pierwszej rundzie przyszłorocznych rozgrywek. - Zaczynamy od wyjazdu i to dość trudnego. Ale łatwych meczów nie będzie w ogóle, więc nie ma co narzekać - przekonuje dyrektor sportowy Polonii. - Początek sezonu jest bardzo ważny. Może podłamać, albo podbudować. Ale o szansach na dobry wynik będziemy rozmawiać, jak zakończymy budowanie skła
Czytaj e-wydanie »