Jak zdrowie? Ciężko byłoby bez lidera drużynie GTŻ, chcącej utrzymać 1. miejsce w tabeli.
- Po urazie nie ma śladu. Na sto procent wracam na tor. Odpuściłem mecz z Orłem Łódź, bo jeszcze z lewą nogą miałem kłopoty. Konkretnie z kolanem, które nie chciało się prawidłowo wyprostować ani zginać, co uniemożliwiało mi poprawne siedzenie na motocyklu. Rehabilitacja zrobiła swoje.Wszystko już jest w porządku.
- Jakie zabiegi okazały się konieczne?
- Ćwiczyłem przez półtora godziny dziennie, różne gumy, piłki, na rozciąganie i uelastycznienie. Pomogły też zabiegi laserowe i krioterapia. Rehabilitację odbyłem w Bydgoszczy.
- Kiedy wyjedzie pan na tor?
- W piątek. Mam nadzieję, że pogoda na to pozwoli. Chciałbym dokładnie sprawdzić motocykle. Mecz z Rybnikiem wygramy, jeśli pojedziemy na 110 procent. Nastawiam się na zwycięstwo. Skupiam się głównie na swoim przygotowaniu.
- Przed sezonem obawiał się pan, że nowe tłumiki wprowadzi się nagle, co zaskoczy zawodników. I tak się stało...
- Niestety. Nie ułatwiło to nam zadania. Konkretna decyzja powinna zapaść z odpowiednim wyprzedzeniem, przed sezonem. Oczywiście, nie ma tragedii, bo dopasowaliśmy maszyny do nowych tłumików. Jednak zawodnicy ponieśli spore koszty. Najpierw inwestując w stare tłumiki i ich regulacje, później w nowe i dostrajanie ich do motocykli. Szczerze mówiąc, trochę mi to skomplikowało sytuację w Wielkiej Brytanii, gdy byłem w drużynie Swindon Robins. Nie miałem wielu okazji do sprawdzenia nowych tłumików na torach brytyjskich. Zabrakło mi dwóch-trzech spotkań, aby wszystko doregulować. Prosiłem też działaczy Swindon, aby umożliwili mi trening na torze domowym. Niestety, nie stworzono mi do tego okazji. Rozstaliśmy się. Dobrze więc, że podpisałem kontrakt w szwedzkiej Elitserien, z Dackarną Malilla. Czekam na telefon, aby wystąpić w najbliższym meczu.
- Ale w kraju idzie panu dobrze, np. 4. miejsce w Złotym to niezły wynik.
- Dobry, ale nie dał mi kwalifikacji do cyklu Grand Prix 2012. Najpierw było mówione, że pięć pierwszych miejsc będzie premiowanych rozstawieniem do kwalifikacji GP. Przed turniejem, tuż przed prezentacją już usłyszeliśmy, że tylko pierwsza trójka. Mimo wszystko pewne nadzieje pozostały. Bo jeśli Janusz Kołodziej by się utrzymał, a Piotr Protasiewicz awansował, to w kolejności ja jestem trzeci. Może nie wszystko stracone, jeśli chodzi o Grand Prix. O tym jednak decyduje szef PZMot lub trener kadry Marek Cieślak.
- A w lidze - czy GTŻ utrzyma się jako lider?
- Ja już wracam po niedyspozycji, Hougaard wkrótce dołączy. Myślę, że będzie dobrze.