
- Podobne sytuacje będą dziać się coraz częściej - alarmują eksperci.
Kilka dni temu prawie połowa Warszawy przez kilka godzin pozostawała bez prądu. Wcześniej ten sam problem był w województwie zachodniopomorskim.
Sprawdźmy zatem, jak w Toruniu poradzilibyśmy sobie bez zasilania, bo sami mieszkańcy raczej pozostaliby bezradni.
- Bez prądu nie można obecnie nic zrobić. Nie ugotujesz nawet wody na herbatę. Padnie do tego cała komunikacja - bo przecież wszyscy korzystają dzisiaj z internetu - mówią torunianie.
- Brak prądu w Toruniu to całkiem realny problem. Wprawdzie jesteśmy zabezpieczeni, ale nie ma recepty na idealne działanie takich instalacji. Wystarczy splot nieprzewidzianych sytuacji - mówi Ryszard Kruszka z toruńskiej Energi.
Zaznacza jednak, że nasze miasto jest w dobrej sytuacji, bo w razie awarii prąd napływałby z sąsiednich miejscowości.
W Toruniu brak prądu oznaczałby komunikacyjny paraliż. Stanęłyby tramwaje, nie działałaby sygnalizacja. To samo z telewizorami, światłem i komputerami.
Ważne punkty w mieście, np. szpitale, są przygotowane na takie sytuacje
- Włączylibyśmy alternatywne zasilanie. Mamy generator, który jest zasilany na ropę - mówi zastępca dyrektora Szpitala Miejskiego w Toruniu Andrzej Przybysz.
W epoce PRL-u awarie prądu były na porządku dziennym. Miejmy nadzieję, że takie czasy mamy już za sobą. I to pomimo alarmistycznych prognoz ekspertów od energetyki.
Meteorolodzy ostrzegają przed nadciągającymi nawałnicami i ulewami mogącymi przejść nad całym regionem podczas nadchodzącego weekendu.