Deratyzacja w Toruniu była obowiązkowa. Przez cały kwiecień wszyscy właściciele, administratorzy i zarządcy budynków musieli wyłożyć trutkę (odpowiednio ją wcześniej oznakowawszy), a potem regularnie sprawdzać, czy zjadły ją szczury. Można było przeprowadzić deratyzację samemu, ale można było zatrudnić specjalistę. Jaki efekt przyniosła akcja?
Żeby się tego dowiedzieć, do pracy ruszyli strażnicy miejscy. Skontrolowali prawie dwa tysiące posesji. Cztery osoby zostały pouczone za brak wyłożonej trutki na szczury funkcjonariusze. Kolejnych dziewięciu właścicieli posesji strażnicy miejscy ukarali mandatami. W pozostałych przypadkach nie stwierdzili żadnych uchybień.
Czytaj także: Dwa szczury na jednego torunianina. Wojna!
Chleb dla kaczek? Szczurom w to graj
Za szczury zabrali się też urzędnicy. Toruński magistrat wynajął bydgoską firmę zajmującą się zwalczaniem szkodników, by pozbyła się gryzoni mieszkających w pobliżu Strugi Toruńskiej. Jej pracownicy działali na terenie od mostku na Strudze Toruńskiej przy ul. Batorego aż do ujść Strugi do Wisły: przy zamku i w tzw. dolinie marzeń. - Firma zużyła siedem kilogramów preparatu przeciwko szczurom - mówi Szczepan Burak, dyrektor wydziału środowiska i zieleni toruńskiego urzędu miasta. - Kostki były wkładane do nor zwierząt, tam, gdzie były ślady bytowania szczurów. Trutki nie wystawiano na zewnątrz, żeby ludzie i zwierzęta domowe nie mieli do nich dostępu.
Gdzie w mieście jest najwięcej szczurów? Prym wiedzie Starówka, ale to niejedyne miejsce, gdzie gromadzą się gryzonie. - Dużo szczurów jest też w okolicach ul. Wojska Polskiego, w rejonie Strugi - zwraca uwagę Szczepan Burak. - Tam, gdzie ludzie wyrzucają resztki jedzenia. Chcą w ten sposób nakarmić kaczki, ale to niepotrzebne, bo ptaki sobie same poradzą. A z resztek jedzenia korzystają szczury.
Gryzonie zbierają się także wszędzie tam, gdzie można znaleźć składowiska śmieci. - Korzystne warunki dla szczurów stwarza bałagan wokół posesji, skupiska śmieci i odpadów - przypominała w połowie kwietnia Hanna Wolska, powiatowa inspektor sanitarna w Toruniu. - Zmniejszenie liczebności gryzoni może nastąpić tylko w przypadku zapewnienia warunków środowiskowych uniemożliwiających ich bytowanie.
Żeby dom był "szczuroszczelny"
Jeśli chcemy, by nasze mieszkanie było wolne od gryzoni, samo utrzymywanie porządku i regularne wyrzucanie śmieci może nie wystarczyć. Trzeba jeszcze zamknąć szczurom drogę wejścia do budynku. A to nie jest takie proste. - Proces deratyzacji jest długotrwały i nie może być ograniczony tylko do wyłożenia trutki - podkreśla Hanna Wolska. - Bardzo ważnym elementem jest zapewnienie tzw. "szczuroszczelności" budynków, czyli technicznego zabezpieczenia go przed swobodnym przemieszczaniem się gryzoni. Jako drogi dostępu do pomieszczeń służyć mogą szczurom np. otwory w podłogach lub przy drzwiach albo uszkodzenia kanalizacji.