
Ceramiczni mieszczanie od dłuższego czasu są nieodłącznym elementem toruńskich Starówki
Od zarania dziejów filozofowie dążyli do okiełznania podstawowych elementów wszechświata: ziemi, wody, ognia i powietrza. Według Dariusza Przewięźlikowskiego to, co im się nie powiodło, do pewnego stopnia udało się rzeźbiarzowi.
Ceramiczni mieszczanie od dłuższego czasu są nieodłącznym elementem toruńskich Starówki. Przystanęli albo przysiedli na murach ul. Podmurnej i dziedzińca Ratusza Staromiejskiego, by bacznie obserwoać, co dzieje się w naszym mieście. Ojcem średniowiecznych postaci zdobiących mury toruńskiej Starówki jest ceramik, Dariusz Przewięźlikowski.
"Purysta w sztuce, hedonista w życiu"
- tak mówi o sobie sam artysta. Rzeźbą ceramiczną Dariusz Przewięźlikowski zajmuje się już 20 lat, z czego 11 lat profesjonalnie. Jakie były początki?
- Ceramiką zainteresowałem się już jako bardzo młody człowiek jeszcze w Barlinku, z którego pochodzę - opowiada. - Tam pracownię ceramiczną prowadziła Romana Kaszczyc, a ja uczęszczałem do niej na zajęcia. Zakochałem się w ceramice. Głównie w materiale, który jest taki pierwotny. To kawałek ziemi w ręku człowieka, który można dowolnie kształtować. Wszystko zależy od fantazji.
Kiedy Romana Kaszczyc przestała pracować w swoim zawodzie, Dariusz Przewięźlikowski - jako jej najzdolniejszy uczeń - przejął pracownię i postanowił zmienić kierunek studiów. Miejsce filozofii zajęły studia z zakresu animacji kultury. Dyplom artysta zrobił z ceramiki architektonicznej. Przez 15 lat pracował w ośrodku kultury w Barlinku, prowadząc tam pracownię. I pewnie byłby tam nadal, gdyby nie to, że pewnego dnia serce przywiodło go do Torunia.
- Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci - śmieje się Dariusz Przewięźlikowski. - To były prapoczątki mojej działalności twórczej. Z czasem pasja stała się zawodem. I to jest bardzo przyjemne, kiedy człowiek może sobie pozwolić na uprawianie pasji, która równocześnie daje chleb.
Glina w ręku człowieka
Jak powstają cermiczne rzeźby, w tym mieszczanie, którzy ożywiają naszą Starówkę?
- Wszystkie formy ceramiczne są kształtowane ręcznie, bo nie używam koła garncarskiego ani form - wyjaśnia artysta. - Uważam, że kiedy umysł człowieka steruje jego ręką, wtedy powstają formy bliskie człowiekowi. Ceramik jest trochę filozofem, ponieważ filozofowie cały czas dążyli do okiełznania 4 żywiołów: ziemi, wody, ognia i powietrza. Ceramikowi w pewien sposób się to udało: zamyka kawałek gliny, używając powietrza, ognia i wody.
Wszystkie rzeźby powstają z gotowej masy ceramicznej. Najpierw powstaje projekt. Zanim jednak zobaczymy gotową rzeźbę, czasami upłynie wiele miesięcy. Sam proces technologiczny tworzenia ceramicznej rzeźby jest dość długi. Najpierw powstaje forma, potem czas na suszenie, pierwszy wypał, glazurowanie i ostatni wypał.
Co inspiruje Dariusza Przewięźlikowskiego?
- Inspiracją jest dla mnie czerwony gotyk - wyjaśnia artysta. -Tak było od zawsze. Filozofia średniowiecza, strzelistość katedr, gotyckie łuki i formy - czyli bezpośredni kontakt człowieka z transcendecją. Dla mnie osobiście to dialog z transcedencją. Wzoruje się na średniowiecznych strojach, przeglądam ikonografię, choć moje postaci są tworzone w dużych uproszczeniach.
Toruńscy mieszczanie
Na zamówienie miasta powstała galeria mieszczan na murach Starówki. Czy artysta nadał każdej postaci imię?
- Nie, nazywam je po prostu "mieszczanie" i nadaję im numery - śmieje się Dariusz Przewięźlikowski. - Rzeczywiście, każdy jest inny. Zdarzało się, że ktoś porównywał wyraz twarzy do wyrazu twarzy swoich znajomych. Jeśli te postaci żyją w ten sposób, to mnie bardzo cieszy. Bardzo je lubię, ale cieszę się też wtedy, kiedy trafiają w inne ręce i sprawiają dużo przyjemności. Oczywiście, są prace, z którymi trudno mi się rozstać i one ze mną zostają. Chociaż mało mam swoich prac w domu. Cóż, szewc bez butów chodzi.
W warsztacie Dariusza Przewięźlikowskiego oprócz prac można znaleźć wyjątkowy dyplom.
- Koledzy po fachu przyznali mi dyplom za walkę z gnuśnością - śmieje się Dariusz Przewięźlikowski.