Torunianin do Francji jechał z dwoma celami: wygrać etap i choćby na jeden dzień założyć żółtą koszulkę lidera. Oba mógł zrealizować w sobotę. TdF zaczynał się jazdą indywidualną na czas na dystansie nieco ponad 13 km. W takich warunkach Kwiatkowski powinien odgrywać czołową rolę. Był wymieniany w szerokim gronie faworytów, a nawet miejsce w dziesiątce otwierałoby szanse na lidera w kolejnych etapach.
Nic z tego. Okazało się, że przeciętna jazda torunianina w ostatnich tygodniach nie była przypadkiem. Kwiatkowski stracił do zwycięzcy 1,06 min. i zajął dopiero 64. miejsce. Mistrz świata tylko o kilka sekund wyprzedził czwórkę innych Polaków: Bartosza Huzarskiego, Rafała Majkę i Michała Gołasia. Lepszy był choćby m.in. Nairo Quintana, świetny góral, ale przeciętny czasowiec.
Najszybszy z całego peletonu okazał się dość niespodziewanie Australijczyk Rohan Dennis (BMC), który wystartował już z numerem 38 i prawie trzy godziny oczekiewał na mecie na ostatniego kolarza na liście startowej. 5 sek. wolniejszy był Tony Martin (Etixx Quick Step), a 6 sek. stracił Fabian Cancellara (Trek).
Z czterech głównych faworytów TdF najlepszy był Vincenzo Nibali (Astana, 22. miejsce i 43 sek. straty), dalej byli Chris Froom (Sky, 50 sek.), Alberto Contador (Tinkoff Saxo, 58 sek.) i Nairo Quintana (Movistar, 1,01 min.).
Według szacunków organizatorów, kolarzy dopingowało w Utrechcie 800 tys. kibiców. To prawie trzy razy więcej niż liczy mieszkańców to miasto.
Czytaj e-wydanie »