Tragedia zdarzyła się przy ul. Mickiewicza w Toruniu. Tuż przed godz. 15 na pogotowie zadzwoniła matka mieszkającej tam 28-letniej torunianki - kiedy wróciła z pracy, znalazła w wannie ciało swojej córki. Lekarz, który przyjechał na miejsce, mógł już tylko stwierdzić zgon.
Prawdopodobnie młoda kobieta zatruła się czadem i straciła przytomność podczas kąpieli - dyspozytorka pogotowia wezwała więc strażaków, żeby sprawdzili, czy w pomieszczeniu jest trujący gaz. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, stężenie tlenku węgla w powietrzu wynosiło ok. 35 ppm - wyjaśnia Andrzej Seroczyński, rzecznik komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - To stężenie, które jest oczywiście szkodliwe, ale nie zagraża życiu.
Strażacy mierzyli jednak ilość szkodliwego gazu w powietrzu już po tym, jak łazienka została wywietrzona. Wcześniej tlenku węgla musiało być w pomieszczeniu dużo więcej.
Zatrucie czadem: nie daj się zabić
Dlaczego doszło do tragedii? Najprawdopodobniej zawinił piec, którym ogrzewana była woda w łazience - popularny junkers. - To piec, który jest opalany gazem ziemnym - tłumaczy Andrzej Seroczyński. - Jeśli łazienka jest zbyt dobrze uszczelniona i nie ma wentylacji, piec pobiera tlen z pomieszczenia. A im mniej tlenu w łazience, tym więcej w niej tlenku węgla.
Więcej o tym tragicznym zdarzeniu już w środę (18 stycznia) w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »