Sprawdzamy. Na spacer ulicą Markwarta wybraliśmy się we wtorek rano (1 października). Rośliny widać z daleka. Duże donice ustawiono na schodach, tuż przy drzwiach wejściowych do przedszkola „Pod Tęczowym Parasolem". Duże, wybarwione na czerwono liście prezentują się urodziwie, mimo panującej jesiennej szarugi i siąpiącego deszczu.
Co to za roślina?
- Rącznik pospolity to jednoroczna lub dwuletnia roślina, pochodzi prawdopodobnie z północno-wschodniej Afryki i Bliskiego Wschodu, ale radzi sobie i w naszym klimacie.
- Sadzi się ją ze względu na urodę, ale w ogrodach służy też jako odstraszacz kretów i turkuciów.
- Tłoczony z jej nasion olej rycynowy przydaje się kosmetologii i medycynie.
- Ale to właśnie w nasionach kryje się całe zło: zawierają rycynę, jej śmiertelna dla człowieka dawka to nieco więcej niż 0,2 g, a tyle mieści się w trzech nasionach.
- Nikt mi nie powie, że to nie jest zagrożenie dla dzieci - martwi się nasza Czytelniczka. - A podejście pani dyrektor, że ważniejsze jest to, że roślinka ładnie wygląda - oburzające.
- Pani, która rzeczywiście się z nami skontaktowała (nie przedstawiła się, powiedziała jedynie, że przedszkole widzi z okna autobusu, jadąc do pracy), zapytała czy wiemy, że roślina, która stoi u nas przed przedszkolem jest toksyczna - usłyszała ode mnie jedynie, że rośliny są ustawione w miejscu, w którym dzieci (jeśli już) przebywają tylko pod opieką kadry pedagogicznej lub rodziców - mówi Edyta Pawlisch-Zarzycka, dyrektorka przedszkola nr 26 w Bydgoszczy. - To wejście jest zawsze zamknięte, nie jest używane na co dzień przez przedszkolaki, dzieci wchodzą innymi drzwiami. Nauczyciele mają świadomość tego, że roślina ma właściwości toksyczne, ale dopiero po zjedzeniu. Podobnie zresztą jak konwalia, hiacynt, narcyz czy tulipan. Tego typu rośliny, oczywiście odpowiednio zabezpieczone przed dostępem dzieci, są dobrym pretekstem do rozmowy z najmłodszymi o tym, że mamy w swoim najbliższym otoczeniu zarówno rośliny jadalne, jak i te niebezpieczne, których nie wolno nam jeść.
Nauczyciele mają świadomość tego, że roślina ma właściwości toksyczne, ale dopiero po zjedzeniu.
Z informacji, jakie przekazała nam dyrektorka, wynika, że żaden rodzic dotąd nie zgłaszał uwag, nie prosił o pozbycie się roślin.
W czwartek popołudniu znów poszliśmy na spacer ulicą Markwarta. Na schodach stoją już jednak tylko puste donice.
- Rącznik to roślina jednoroczna, zmarniała, więc ją usunęliśmy - tłumaczy Edyta Pawlisch-Zarzycka.
Gdzie zgłaszać wątpliwości?
- Mam też informację, że jak tylko na roślinach pojawiły się owoce (to one są trujące), od razu zostały obcięte - mówi Marta Stachowiak, rzecznik urzędu miasta. I dodaje: - Nie zatwierdzamy roślin sadzonych przy poszczególnych placówkach oświatowych. Wierzymy w rozsądek dyrektorów. Jeśli jednak któryś z rodziców miałby wątpliwości, prosimy o bezpośredni kontakt z Wydziałem Edukacji UMB.
Smaki Kujaw i Pomorza odcinek 7
