Zobacz wideo: Bezpieczeństwo nad wodą. To musisz wiedzieć!
Chłopcy - w dużej części ministranci - w wieku powyżej 15 lat spowiadali się księdzu Rafałowi K. z parafii "Męczenników" na bydgoskich Wyżynach ze swoich młodzieńczych - jak niektórzy uważali - grzechów. Dysponując taką wiedzą ksiądz deklarował im pomoc, zapewniając, że ma za sobą przeszkolenie terapeutyczne. Zapraszał ich na „badanie” do swojej „poradni” w domu parafialnym. Badanie odbywało się ręcznie. W toku dochodzenia miało wyjść na jaw, że ksiądz nie tylko spowiadał i proponował leczenie, ale umawiał się na terapię głównie wieczorami, a do swoich rzekomych pacjentów miał numery telefonów komórkowych. Do spotkań dochodziło 2-3 razy w tygodniu. Czasami podczas takich wizyt miała też miejsce spowiedź.
Nie przyznaje się do winy
W poniedziałek (28.05) przed bydgoskim Sądem Rejonowym drugie posiedzenie z rzędu odtwarzano zapisy przesłuchań poszkodowanych przez księdza. Zeznania składali poszkodowani, którzy o swoich przypadkach opowiadali podczas zbierania materiału dowodowego przez policję.
Ksiądz Rafał K. nie przyznaje się do winy. Nie chce też składać wyjaśnień do czasu, aż nie zapozna się z pełnym materiałem dowodowym, bo - jak zaznacza - do tej pory nie miał takiej okazji.
- Nie dokonywałem żadnej terapii, chyba że była to rozmowa jako kierownictwo duchowe objęte tajemnicą spowiedzi. Nie prowadziłem żadnych badań, jeśli były problemy, kierowałem do odpowiedniej placówki - stwierdził ksiądz Rafał K. podczas pierwszego posiedzenia sądu.
Na nagraniach - wstrząsające zeznania na nagraniach
Zeznania poszkodowanych są wstrząsające. Jedna z ofiar mówiła przesłuchującym: - Podczas jednego ze spotkań ksiądz kazał mi się rozebrać i oglądać w lustrze. Bieliznę też miałem zdjąć, bo bielizna krępuje. Kiedy już byłem nago, miałem zawiązać opaską oczy, a ksiądz kłuł mnie po całym ciele, po narządach płciowych też. Mierzył mi jądra. Stwierdził, że nie ma problemu. zapisywał dane na jakiejś kartce, ale nie miałem w nią wglądu. Do masturbacji przez księdza nie doszło.
W innym przypadku dochodziło np. do mierzenia członka. Inny pokrzywdzony opowiadał, jak ksiądz Rafał K. kazał mu na krześle wypiąć się w jego stronę i w rękawiczkach miał chłopakowi badać prostatę. Kolejna ofiara opowiadała, że w mieszkaniu księdza miała się masturbować. Ksiądz w jego przypadku też "badał" prostatę, tyle tylko, że robił to przy pomocy sztucznego penisa albo wibratora.
To Cię może też zainteresować
Po wysłuchaniu zeznań poszkodowanych sąd zaplanował wystąpienia biegłych - ci mają się pojawić w bydgoskim Sądzie Rejonowym na następnej rozprawie.
Decyzja w rękach Watykanu
Rafał K. służył u "Męczenników" 5 lat. Mieszkał w domu rekolekcyjnym do września 2020 r., do czasu aresztowania. Wciąż jest księdzem, ale nie może jednak nosić stroju duchownego, spowiadać czy odprawiać mszy św. Kuria przeprowadziła dochodzenie wstępne nakazane przez Kongregację Doktryny Wiary. Dokumenty już trafiły do Rzymu. Za przestępstwa wobec dziesięciu chłopców księdzu grozi do 8 lat więzienia. Kiedy decyzja Watykanu o dalszych losach księdza, nie wiadomo.
