https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tuchola. Koniec remontu Domu Dziecka. Teraz widać, że mieszkają tu dzieci

Ramona Wieczorek [email protected] tel. 52 396 69 32
Prace kosztowały ok. 170 tys. zł, ale efekt jest znakomity. Burą elewację zastąpiły żywe kolory.
Prace kosztowały ok. 170 tys. zł, ale efekt jest znakomity. Burą elewację zastąpiły żywe kolory. Fot. Daniel Frymark
Fachowcy skończyli już ocieplać Dom Dziecka. Teraz budynek wita mieszkańców i gości zielono-pomarańczowymi akcentami. - Przynajmniej wiadomo, że to nie żaden biurowiec - mówi dyrektorka Ewa Kiersznicka.

Dom Dziecka został ocieplony, fachowcy wymienili sześć dużych okien i cztery mniejsze oraz zmienili smutną brązową elewację na dużo jaśniejszą, z elementami soczystej zieleni i pomarańczy.

- Mieliśmy ranking kilku projektów. Głosowały dzieci i wszyscy pracownicy. Ten pomysł wygrał bezapelacyjnie - mówi dyrektorka Ewa Kiersznicka. - I bardzo dobrze, teraz widać, że mieszkają tu dzieci i że nie jest to żaden biurowiec.

Zrobili więcej

Odbiór robót był w piątek. Wykonawcą był Dorbud z Terespola. Szefowa placówki jest bardzo zadowolona i z efektu, i z przebiegu prac. - Mieliśmy fantastyczną firmę budowlaną, której życzę każdemu, kto robi jakiś remont. Panowie byli bardzo pracowici i zrobili dużo ponad to, co było w zakresie ich obowiązków, za co jestem im bardzo wdzięczna - mówi Kiersznicka.

Choć większość dzieciaków wyjechała na wakacje na czas remontu, dyrektorka uprzedziła pracowników Dorbudu, żeby podczas prac uważali na małych mieszkańców placówki. - I rzeczywiście, byli bardzo uważni, dbali o to, żeby zawsze sprzątać po sobie narzędzia - zaznacza.

A mieszkańcy mają wakacje

Przez cały czas modernizacji dom był otwarty. - Dziecko nie może przecież pocałować klamki, jeśli niespodziewanie wróci - przekonuje Kiersznicka.

Na szczęście większość wakacji mieszkańcy spędzają na obozach i wypadach. Byli już m.in. w Okoninach Nadjeziornych, w Gdańsku i Darłówku.

Dwójka starszych wychowanków na razie została w Tucholi, bo ma praktyki zawodowe. Chłopcy sami sobie przygotowują nie tylko śniadania i kolacje, jak to jest w zwyczaju przez cały rok, ale również obiady. Nie mają z tym kłopotów, bo jeden z nich chce zostać w przyszłości kucharzem. Ale i oni mogą liczyć w tym roku na atrakcyjne wakacje - razem z kolegami jadą na dwutygodniowy obóz przetrwania.

- Wszystko to jest możliwe dzięki sponsorom i osobom, które nas wspierają i którym dziękuję - mówi Kiersznicka.
Żałuje jedynie, że latem w domu jest tak pusto. - Trochę brakuje hałasu. Taka cisza jest podejrzana - śmieje się dyrektorka.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska