Polonia Bydgoszcz - Tucholanka 9:0 (5:0)
Bramki: Kawałek 3 (32, 34, 62), Bruski 3 (36, 43, 69), Janka (22), Paczkowski (56), Sawicki (64). TUCHOLANKA: Wojciechowski - Podlewski, Landmesser, Ostrowski, Dończyk - Gierszewski (Markiewicz), Urowski, Szmelter, Łepek - Rekowski (Szweda), Tomaszewski (Danielek).
Trudno oczekiwać wyrównanej gry, kiedy lider i to grając na własnym boisku, spotyka się z outsiderem. Do 22. minuty meczu Polonii z Tucholanką nic nie zapowiadało pogromu gości. Podopieczni Henryka Zielinskiego co prawda schowali się za podwójną gardą, ale potrafili utrzymać zero w tyle.
Ale, tylko do wspomnianej 22. minuty. Właśnie wtedy miejscowi wykonywali rzut rożny, a obrońcy z Tucholi zapomnieli pokryć Janka, który strzałem głową dał liderowi prowadzenie. Mecz rozstrzygnął się między 32. a 36. minutą. Dwukrotnie Kawałek celnie uderzył zza pola karnego, a Bruski wykorzystał błąd Wojciechowskiego.
Te bardzo szybko stracone trzy gole wpłynęły na dalsze poczynania graczy z Tucholi, którym odechciało się grać. Ochoty nabrali natomiast miejscowi, którzy z animuszem dążyli do kolejnych goli. Te padały, po koszmarnych błędach defensywy. Momentami bydgoszczanie mijali obrońców Tucholanki niczym narciarze tyczki slalomowe.
Ostatecznie tucholanom udało się zachować twarz, nie dopuszczając do dwucyfrówki, choć było blisko. W 81. minucie gościom dopisało szczęście, gdy w trakcie jednej akcji piłka najpierw zatrzymała się na poprzeczce, a po chwili trafiła w słupek. Raz sędzia też nie uznał bramki dla Polonii.
Trener Tucholanki Henryk Zielinski, co nie dziwi, po meczu nie krył załamania. - Widział pan naszą grę, nie ma czego komentować.
Ta porażka była wkalkulowana w rozgrywki. Teraz tucholanie zagrają u siebie z Czarnymi Nakło, którzy mają o trzy punkty więcej wywalczone. Ten mecz trzeba wygrać.
Czytaj e-wydanie »