Gabinet premiera - i jego samego - trzeba po prostu konsekwentnie (i konkretnie!) rozliczać. Myślę o opozycji, bo zwyczajny zjadacz chleba będzie miał taką szansę dopiero za rok.
Przeczytaj również: Premier Donald Tusk wyjaśnia, dlaczego nie ma drugiej Irlandii.
Ale przez kilka miesięcy za sprawą prezesa PiS mówiło się tylko o krzyżu i pomniku. Teraz, kiedy wydawało się, że jest najlepszy czas na rozliczanie cudów Tuska, Kaczyński zabrał się za... politykę zagraniczną. Wczoraj napisał list do kilkudziesięciu ambasadorów i kilkuset europosłów, w którym demaskuje imperialne zapędy Rosji. Pisze, oczywiście, o chlubnej historii Polski, swoim "poległym" bracie, honorze, a nawet grozi palcem Obamie.
Przeczytaj więcej komentarzy na www.pomorska.pl/komentarze.
Rzecz jasna, każdemu wolno pisać do ambasad. Ale jeśli spojrzeć na to chłodnym okiem, to ów list - jeżeli w ogóle zostanie zauważony - stanie się obiektem kpin dyplomatów (wyjąwszy gruzińskich). "Polska jest szóstym największym krajem Unii" - pisze prezes. Nie dodaje jednak, że pod względem wysokości PKB na mieszkańca zajmujemy 23. miejsce. Innymi słowy - jesteśmy jednym z najbiedniejszych krajów Europy. A ta - jak reszta świata - urządzona jest tak, że najwięcej do powiedzenia mają państwa najbogatsze. I to nie w cierpienia.
Gdyby polskie rządy (wraz z opozycją) poświęciły tyle energii gospodarce i ekonomii, co dmuchaniu partyjnych balonów - może bylibyśmy już nawet w pierwszej piętnastce UE.
Póki biedny nie wydobędzie się z biedy, może co najwyżej słać listy. Głównie na Berdyczów.
Udostępnij