Efekt? Jak pisze "Rzeczpospolita", sklepy w pogoni za niskimi cenami coraz mniej się od siebie różnią.
Oprócz hipermarketów, supermarketów i dyskontów, na rynku funkcjonują jeszcze delikatesy, oferujące więcej produktów z wyższej półki oraz sklepy convenience, czyli niewielkie, otwarte do późna sklepy osiedlowe jak np. Żabka. Jednak dla klienta i tak branżowe nazwy nic nie znaczą - każdy duży samoobsługowy sklep nazywany jest zazwyczaj supermarketem - czytamy w "Rzeczpospolitej"
"rzeczpospolita" pisze też, że kryzys spowodował, że Polacy, przyzwyczajeni wcześniej do kupowania produktów coraz droższych, zaczęli skrupulatnie liczyć, ile wydają w sklepie. Zaczęła się walka o klienta. Dyskonty zrywały z wizerunkiem "sklepów dla biednych ludzi" i wprowadzały tzw. towary z wyższej półki, starając się dotrzeć do zamożniejszych konsumentów. Z kolei supermarkety czy zwłaszcza delikatesy rozwijając ofertę tanich produktów walczą o utrzymanie swoich klientów, także szukających częściej promocji. Według analityków Euromonitor International, polski rynek handlowy będzie się dalej rozwijał. Jego najszybciej rosnącymi segmentami pozostaną dyskonty, supermarkety oraz tzw. sklepy convenience.
Źródło: Rzeczpospolita
