"Piano" kojarzyliśmy z Grzegorzem Grabowskim i jego rodziną - właścicielami zabytkowego spichrza nad Drwęcą. Także muzyką, która była zapisana w jadłospisie jak potrawy tamże podawane, jak piwo i inne napoje chłodzące. Właściciele klubu muzycznego, głównie Grzegorz Grabowski, organizowali koncerty znakomitych zespołów muzycznych. To dzięki nim można było posłuchać Kazika Staszewskiego i Johna Portera, grały grupy "Hey", "Jack the Ripper", "Rebelion", "Nocna Zmiana Bluesa". Trudno przytaczać całą, długą listę obecności twórców.
To już się skończyło. Po podjęciu pracy przez Grzegorza Grabowskiego w Toruniu, klub został wydzierżawiony. Niestety, obecny gospodarz nie miał już takiego przebicia organizacyjnego. Umowa dzierżawy wygasa do końca marca.
- Co dalej? W pierwszej kolejności zamierzam przeprowadzić niezbędne prace remontowe, zgodnie z zaleceniem konserwatora zabytków - mówi Grzegorz Grabowski, szef wydziału kultury, turystyki i sportu w Urzędzie Miejskim w Toruniu. - Nie zamierzam prowadzić tam żadnej działalności. Spichrz będzie wydzierżawiony, w grę także wchodzi sprzedaż tego obiektu.
Na jakie cele? Przyszły najemca bądź właściciel będzie musiał konsultować swoje plany z konserwatorem zabytków, możliwe, że z władzami miasta. Czy będzie tam restauracja, hotel, kawiarnia czy - tak samo - klub muzyczny, zależy już wyłącznie od nowego gospodarza. - Jestem skłonny sprzedać obiekt nawet jakiemuś przedsiębiorcy z naszych miast partnerskich. Może Duńczyk, Szwed, Litwin czy Niemiec będzie miał ciekawą koncepcję? Ja w każdym razie żegnam się z "Pianem".
Takiego epilogu należało się spodziewać już w zeszłym roku, gdy z mapy imprez kulturalnych zniknął "Reggae Blues Festival", który był kontynuatorem "Muzycznego Campingu". To już jest koniec, nie będzie nic?
