MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińskie bramki ratują Pomorzanina Toruń

(jp)
Hokeiści na trawie Pomorzanina na razie są niepokonani w lidze.
Hokeiści na trawie Pomorzanina na razie są niepokonani w lidze. Sławomir Kowalski
Drugi mecz, drugie zwycięstwo 2:1 i znowu w roli bohaterów w zespole wicemistrza Polski wystąpili laskarze z Ukrainy.

Laskarze Pomorzanina wygrali drugi mecz w sezonie. Po zwycięstwie u siebie z AWS AWF Poznań, tym razem pokonali na wyjeździe Strat 1954 Gniezno. Wynik 2:1 na korzyść torunian, a gole strzelili Wołodymir Stretowicz i Witalij Kalinczuk.

Gospodarze zawiesili bardzo wysoko poprzeczkę i niemal przez całe spotkanie, a w szczególności w drugiej połowie, byli stroną dominującą. Mimo przewagi gnieźnian, którym udało się zdominować środkową strefę boiska, to wicemistrzowie Polski pierwsi strzelili gola. Po niespełna kwadransie gry na 1:0 trafił Stretowicz. Ukrainiec poszedł za akcją do półkola rywali i uderzeniem z prawej strony pod poprzeczkę nie dał szans na obronę bramkarzowi Startu Marcinowi Trzaskawce. Nieco ponad siedem minut później Pomorzanin prowadził już różnicą dwóch goli. Tym razem drużyna gościa wdarła się pod bramkę przeciwników prawym skrzydłem, piłka dotarła do Kalinczuka, a ten strzałem w okienko podwyższył na 2:0. I wtedy coś się w grze torunian zacięło. Ciężko im było konstruować kolejne akcje i wypracowywać sobie dogodne okazje do zdobycia bramki. Na szczęście gnieźnianie nie potrafili tego wykorzystać. Inna sprawa, że większych błędów nie popełniała defensywa Pomorzanina.

Po zmianie stron Start ruszył do bardziej zdecydowanych ataków i zepchnął gości do obrony. Dość szybko, bo po niespełna siedmiu minutach gry w drugiej połowie, gnieźnianie strzelili kontaktowego gola. Po rzucie wolnym egzekwowanym sprzed linii 22 metrów i wbiciu piłki w półkole z prawej strony, niepilnowany Mateusz Ciężki zmienił tor lot i pokonał Michała Śliwińskiego. To trafienie dodało miejscowym jeszcze większego animuszu. Zyskali oni sporą przewagę, ale do remisu doprowadzić nie zdołali. Pomorzanin zmuszony został do ograniczenia swych akcji ofensywnych do kontrataków. Kilka z nich mogło przynieść powodzenie, zabrakło jednak skuteczności.

- Cieszę się ze zdobycia trzech punktów, ale jestem zły na to jak graliśmy – podsumował mecz trener Piotr Żółtowski. - Pewnie jest to efektem ciężkiej pracy, jaką wykonujemy na treningach. Wciąż przypominam, że wrześniowe mecze oraz treningi służą przygotowaniom do Ligi Mistrzów. Dlatego jeszcze nie wszystko układa się tak jak powinno. Wiem nad czym musimy jeszcze popracować i co trzeba poprawić w naszej grze. Jestem też przekonany, że niebawem nasze poczynania na boisku ulegną zmianie. Mecz w Gnieźnie był dla nas bardzo trudny, ale najważniejsze jest to, że mimo kłopotów potrafiliśmy zdobyć komplet punktów. Wygraliśmy po niezwykle ciężkim boju, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Liczą się trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska