https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unia Gniewkowo w doliczonym czasie pokonała Dąb Barcin

mirwoz
Gospodarze mający zagwarantowany pobyt w IV lidze na następny sezon po porażce w Złotorii pokonali Dąb, który w dalszym ciągu okupuje przedostatnie miejsce w tabeli i jak do tej pory potrafi wygrywać tylko na własnym boisku.

IV liga. Unia Gniewkowo - Dąb Barcin

Unia Gniewkowo - Dąb Barcin 2:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Bartosz Pędowski (68), 1:1 Bartosz Kaszyński (81), 2:1 Adrian Trembacz (90+1)
UNIA: Z. Baranowski, R. Tyburek, S. Tomaszewski, O. Kryszak, D. Szemrowicz, K. Nawrocki, K. Gołębiewski (75 A. Trembacz), Rościszewski (46 M. Tomczyk), B. Pędowski (90+2 P. Kaźmierski), P. Wilkanowski (58 K. Tomaszewski), K. Piechocki.
DĄB: P. Lichwała, P. Mazurkiewicz, P. Łuszczyński, B. Kaszyński, R. Mróz, M. Konopiński, J. Redmann, M. Chęś (62 M. Kranz), A. Ostrowski, Ł. Abramowski, K. Wasiak.

Początek spotkania był wyrównany, szybkie akcje przeprowadzane przez obie jedenastki niestety kończyły się na uważnie grających liniach defensywy i pewnie interweniujących bramkarzach. W siedemnastej minucie miejscowi przeprowadzili atak, który przy odrobinie szczęścia powinien zakończyć się bramką, jednak zamykającego akcję Piotra Wilkanowskiego w ostatniej chwili udaną interwencją wyprzedził bramkarz Dębu Przemysław Lichwała. Sześćdziesiąt sekund później będący w polu karnym Damian Szemrowicz przegrał z Jakubem Redmannem, który ratując swój zespół przed utratą bramki wybił piłkę na rzut rożny. W rewanżu w trzydziestej czwartej minucie po szybkiej kontrze barcinianie mogli objąć prowadzenie, jednak będący w doskonałej sytuacji strzeleckiej Radosław Mróz nie trafił w światło bramki.

W drugiej połowie gospodarze przyspieszyli grę robiąc wszystko aby zdobyć prowadzenie, Dąb przyjmując rywala na swojej połowie próbował niebezpiecznie kontrować.

W sześćdziesiątej ósmej minucie gospodarzom udało się rozmontować linię obrony rywalai w zamieszaniu na polu karnym Bartosz Pędowski celnym strzałem pokonując P. Lichwałę ulokował piłkę w bramce. Od tego momentu gra nabrała rumieńców, Dąb nie mając już nic więcej do stracenia zaczął grać odważniej, chociaż po jednej z kontr miejscowych mógł być skarcony. W siedemdziesiątej ósmej minucie ostrym strzałem na bramkę barcinian popisał się Krystian Tomaszewski na szczęście dla przyjezdnych piłka odbijając się od słupka wyszła w pole gry. Trzy minuty później ku radości barcińskich kibiców Bartosz Kaszyński głową kierując piłkę do bramki rywala doprowadził do wyrównania.

Kiedy w dziewięćdziesiątej minucie prowadzący spotkanie Janusz Warkoczyńskiz Bydgoszczy przedłużył czas o kolejne dwie minuty, w dziewięćdziesiątej pierwszej gospodarze przeprowadzili atak lewą stroną boiska. Zawodnicy walczyli o piłkę przy linii rzutu rożnego, mimo że piłka nie przekroczyła linii asystent sędziego nie wiadomo dlaczego zasygnalizował rzut rożny dla gospodarzy. Jak się później okazało był to przełomowy moment w tym spotkaniu, gospodarze po strzale Adriana Trębacza zdobyli bramkę na wagę trzech punktów. Arbiter główny nie będąc przekonany czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową sugerując się decyzją swojego asystenta uznał bramkędla gniewkowian.

Trener Unii Jacek Sobczak: dzisiejszy pojedynek był meczem walki, nie należał do ładnych widowisk ale nie to dla mnie jest najważniejsze. Wiadomym jest, że Dąb potrzebując punktów robił wszystko aby wygrać to spotkanie. Niepotrzebnie dostosowaliśmy się do tego stylu gry i było dużo nerwówki. W dziewięćdziesiątej pierwszej minucie strzeliliśmy drugą bramkę uważam, że o tą jedną bramkę byliśmy lepsi. Dziękują zawodnikom za walkę a indywidualnie najlepiej zaprezentował się Sebastian Tomaszewski w linii defensywy.

Trener Dębu Maciej Szłyk: Unia ma patent na wygrywanie z Szłykiem w ostatnich i doliczonych minutach gry. Pracując w Cuiavii zrobili to trzy razy, dzisiaj kiedy jestem szkoleniowcem Dębu po raz czwarty. Nie będę wypowiadał się na temat pracy sędziów bo to nie do mnie należy. Wszyscy widzieli, że nieszczęście rozpoczęło się od tego rzutu rożnego, którego wcale nie było. Nie zasłużyliśmy na porażkę bo dzisiaj było widać walkę wszystkich moich zawodników, którzy zostawili trochę zdrowia na płycie boiska i za to należą się im słowa podziękowania. Szkoda, że sędziowie byli w nie najlepszej formie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska