W poniedziałek, gdy jeszcze nie było wiadomo, że termin zostanie przedłużony, do biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Golubiu-Dobrzyniu przyjechało 247 rolników z wnioskami. - Ostatni klient wyszedł po godzinie dwudziestej trzeciej - mówi Jacek Herbowski, kierownik placówki. Wczoraj od rana też pojawili się rolnicy. To ci, którzy usłyszeli, że termin przedłużono. Ale
ruch był niewielki.
W powiecie golubsko-dobrzyńskim wnioski o dopłaty złożyło do poniedziałku wieczora 84,5 procent gospodarzy. Kierownik liczy, że po przedłużeniu terminu wskaźnik ten może wzrosnąć do 90 procent. Nadzieję na to, że wnioski o dopłaty złożą wszyscy, którzy postarali się o wpis do ewidencji (93 proc. w stosunku do Spisu Rolnego), są raczej marne, bo niektórzy rolnicy po prostu
nie wierzą w unijne regulacje
finansowe. Także w rypińskim biurze agencji nie spodziewają się 100 -procentowego wskaźnika starających o dopłaty. Choć do poniedziałku 85 procent właścicieli gospodarstw, które mają już numer ewidencyjny, złożyło wnioski. Maruderów zostało więc niewielu. Unia pozwoliła na przedłużenie terminu do końca czerwca. Potem przez 25 dni każde spóźnienie będzie skutkować potrąceniami - 1 procent za każdy dzień.
W powiecie rypińskim zewidencjonowano 94 procent gospodarstw ujętych w Spisie Rolnym. - Wiemy, że jest ich mniej. Sami rolnicy zgłosili nam około 200 gospodarstw, które ujęto w Spisie Rolnym, a obecnie ich już nie ma - tłumaczy Wojciech Tuchalski, kierownik rypińskiego biura ARiMR.
Unia odpuściła
Jadwiga Aleksandrowicz
Na wniosek polskiego ministra rolnictwa, Unia Europejska zgodziła przedłużyć termin składania wniosków o dopłaty do powierzchni rolniczych upraw. Formalności nie dopełnił niewielki odsetek gospodarzy w naszym regionie.
