Urodziny Chojnickiego Studia Rapsodycznego z "Dziełem sztuki"

Nic dziwnego, że Grzegorz Szlanga, założyciel Studia, reżyser i aktor wybrał na początek "Dzieło sztuki", bo to dla niego spektakl ważny i istotny dla rozwoju teatru. - Po wystawieniu "Bon voyage" i "Dzieła sztuki" zostaliśmy zauważeni w Polsce - mówił. - I nie chodzi tylko o nagrody, które udało się nam zdobyć.

Przedstawienie ma już cztery lata, a jakoś nie chce się zestarzeć. Ba, raczej dojrzewa i aż miło patrzeć, jak pięknie wchodzą w interakcje dwaj główni bohaterowie grani przez Łukasza Sajnaja i Błażeja Tachasiuka. Ten pierwszy to człowiek bez właściwości, który zamierza popełnić samobójstwo, bo ma dosyć samego siebie i jałowej egzystencji. Ten drugi to prawie Stwórca, wszak ma na imię Zeus, który z byle czego potrafi wyczarować gwiazdę jednego sezonu. Podejmuje się zadania, by nijakiemu życiu głównego bohatera nadać sens. Z wycofanego, pochylonego człowieczka robi pewnego siebie, szalejącego na scenie celebrytę, o którym się mówi. Nieważne, jak. Ważne, że jest głośno.

Nauczyciel na medal? Zgłoś go do plebiscytu "Belfer Roku 2014". Główną nagrodą dla nauczycieli jest wycieczka do Paryża. Zobacz więcej na Pomorska.pl/Belfer**
Trzeba jednak mieć odporność słonia, by udźwignąć ten ciężar. Przeprogramować szare komórki, by znieść setki opinii. Mądrych i głupich, zabawnych i złośliwych, dołujących i uskrzydlających. Niedoszły samobójca i produkt Zeusa chyba jednak tego nie potrafi, więc zrzuca niepasujący mu kostium.

- Kim tak naprawdę jesteśmy - pyta Szlanga. - Czy możemy zawierzyć naszym sądom o sobie samych, czy też to inni ludzie kreują nasz obraz? Jak się obronić przed narzucaniem nam tego, czego wewnętrznie nie akceptujemy?

Spektakl zawiera też pytania o rolę artysty. On też jest katowany non stop komentarzami o swoich dziełach. Szlanga chyba nie ma dobrego zdania o ich odbiorcach, bo na wyświetlanym filmiku pokazuje ich w krzywym zwierciadle. Jakie mają zdanie o "Dziele sztuki"? No właśnie...