24-latek z Bydgoszczy jest zarejestrowany w urzędzie pracy. Dostał ofertę stażu pracy biurowej. Przed rozpoczęciem stażu musiał zrobić badania, na jakie wysyła go pośredniak. To standardowa procedura.
- Dla mnie niestandardowa - uważa mężczyzna. - Nie mam prawa jazdy, a wśród zleconych badań było jedno specjalistyczne, dotyczące kierowania autem służbowym. Przeszedłem też badania psychotechniczne, jak kierowcy tirów. Miałem jeszcze test na inteligencję. Absurd jakiś.
O absurdzie mówi też Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy. - Tego jeszcze nie było - twierdzi. - U nas badania dla kierowców przechodzą pracownicy, którzy prawa jazdy mają, a poza tym w czasie pracy korzystają z samochodów służbowych.
Sprawdziliśmy: w bydgoskiej firmie Bylot, która zamierza przyjąć na staż 24-latka, samochodów służbowych nie ma. - Nigdy nie było - zaznacza pracownica biura. - Te badania to nie nasze wymysły. To urząd pracy stawia takie wymagania.
Roman Rogalski,prezes Nadwiślańskiego Związku Pracodawców w Bydgoszczy, dodaje, że gdyby przyjmował następnego pracownika do biura, nie poddałby kandydata testowi na inteligencję. - Wystarczyłoby CV, list motywacyjny i rozmowa kwalifikacyjna - mówi.
Jak sprawę tłumacza urzędnicy? O teście na inteligencję nie wiedzą. Wiedzą natomiast o badaniach dla kierowcy. - Firma chciała przyjąć tego konkretnego kandydata na staż - wyjaśnia Anna Wyrczyńska-Bednarczyk, _kierownik Centrum Aktywizacji Zawodowej w PU_P. - Zaszła seria pomyłek. Bezrobotny nie powiedział, gdy był u nas, że nie posiada prawa jazdy. Nasze urzędniczki tego też nie sprawdziły w systemie. Pracodawca, który chce przyjąć stażystę, zaznaczył natomiast w formularzu, że poszukuje osoby z prawem jazdy.
Katarzyna Piojda