https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzeczeni tym domem. W Grabiu każda złotówka jest przeznaczona dla dzieci

Kamila Mróz
Mała Sandra nie pozwoliła się zabrać z rąk prof. Włodzimeirza Karaszewskiego, prorektora UMK
Mała Sandra nie pozwoliła się zabrać z rąk prof. Włodzimeirza Karaszewskiego, prorektora UMK
Sandra ma dwa lata i nie widzi, prawdopodobnie też nie słyszy. Wtuliła się w ojca chrzestnego, bo wreszcie ktoś był tylko dla niej. Mieszka w domu pomocy społecznej w Grabiu, gdzie miłość sióstr musi rozłożyć się na 70 dzieci.

Najważniejszy jest człowiek

Kiedy w 1996 roku prof. Włodzimierz Karaszewski został prodziekanem ds. studenckich Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK, postanowił wpoić młodym, nastawionym na pieniądze ekonomistom, że ważny jest przede wszystkim człowiek. Każdy, a zwłaszcza chory i bezbronny. Zaczęli więc odwiedzać domy dziecka i pomocy społecznej, spotykali się z potrzebującymi, dawali drobne upominki. Wspierali swoją uwagą i obecnością.

- Wśród moich seminarzystów była Agnieszka, która znała dom w Grabiu, bo jej babcia mieszkała niedaleko. Jak tam pojechaliśmy, to przepadliśmy. Urzekł nas ten dom, prowadzony przez siostry zakonne - opowiada ówczesny prodziekan, a teraz prorektor UMK prof. Włodzimierz Karaszewski.

Rodzice ich nie chcieli

Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w Grabiu (powiat Aleksandrów Kujawski) prowadzą siostry zakonne ze Zgromadzenia św. Elżbiety. Mieszka tu 70 podopiecznych. Niektórzy są od urodzenia, najdłużej do 35. roku życia. Większość ma swoje rodziny, ale ich rodzice nie potrafią się nimi zająć. Tak, jak mama Sandry. Mała pierwszych sześć miesięcy spędziła w inkubatorze. Lekarze nie dawali jej szans. Przeżyła. Ma dwa lata, ale nie widzi i prawdopodobnie też nie słyszy.

- Do tej pory Sandrunia poruszała się w chodziku tylko do tyłu, a dziś zrobiła swój pierwszy krok do przodu. Bardzo się cieszymy. Taka niespodzianka! - z radością opowiada Włodzimierzowi Karaszewskiemu siostra Eugenia.

Gdy dziewczynka trafiła do Grabia nie była ochrzczona, co siostrze nie dawało
spokoju.

Po kolejnym pobycie Sandry w szpitalu, nieśmiało spytała profesora, czy zgodziłby się zostać jej ojcem chrzestnym? Teraz mała, spragniona dziecięcej czułości, nie chce opuścić jego ramion. Wtuliła się w profesora i protestuje, gdy po kilku godzinach ktoś inny próbuje wziąć ją na ręce.

Krąg przyjaciół domu

Z uczelnianych wizyt zrodziła się zażyłość między studentami, pracownikami UMK i domem pomocy. Torunianie zaczęli odwiedzać Grabie kilka razy w roku, na własną rękę, zwykle z drobnymi upominkami, jak się jedzie do dobrych znajomych. Tradycyjnie zjawiają się tam w każdy Wielki Czwartek. Ale w grudniu to dzieci przyjeżdżają na uniwersytet na "Koncert Charytatywny", z którego dochód zasila konto domu.

- Na pierwszym koncercie zagraliśmy piosenkę francuską i oratorium, wspólnie z chórem, który potem stał się chórem wydziału ekonomii. Od początku zapraszamy wybitnych artystów, występujących charytatywnie. W tym roku zaśpiewa Hanna Banaszak - opowiada Krzysztof Zaremba - kierownik muzyczny koncertu, na co dzień związany z toruńskim Teatrem Baj Pomorski, także przyjaciel Grabia.
Krąg przyjaciół domu pomocy poszerza się z każdym rokiem. A dzieciaki cieszą się, gdy ktoś je odwiedzi.

Śmiga z gipsem

13-letniej Kasi wszędzie jest pełno, energiczna, lubi być liderką. To właśnie ona na plakatach reklamowała ostatni "Koncert Charytatywny". Teraz śmiga po domu z nogą w gipsie. - Mamy takiego jednego chłopaka, co jest wyżerłacz. Wyjadał keczup i ja chciałam mu go zabrać, ale nie miałam jak, bo on ma wielką siłę. Więc go kopłam i złamałam palec - opowiada z werwą, dodając, że nie może się doczekać, aż w końcu tego gipsu się pozbędzie. Będzie bardziej mogła hasać po uroczym placu zabaw ufundowanym dzieciom przez zaprzyjaźnioną rodzinę z Holandii.

Kasia dzieli pokój z Natalką. - Mogę pokazać pani swój pokój? - zaprasza dziewczynka. Jej małe królestwo jest czyste, kolorowe i przytulne. Na oknie stoją dwa zdjęcia w ramkach. Czyje? - podpytuję. - Córki i mamy - odpowiada dziewczynka. Córki, na pewno sprzed kilku lat, bo Natalka pozuje na nim w stroju komunijnym. Matki? Może sprzed kilkunastu... Już nie pytam.

Na ścianie wiszą także inne fotografie, zrobione podczas jakieś uroczystości przez Alinę Daukszę-Wiśniewskę (kolejną przyjaciółkę Grabia rodem z UMK). Tomek, brat Natalki wszystkim wokół z radością pokazuje na nie palcem "to jest moja siostra".

Szukają oszczędności

Dom dla dzieci w Grabiu mieści się w dużym dworze. W środku schludnie, remont był kilka lat temu, całość upiększają prace dzieci. Modernizacji wymaga elewacja, ale nie ona jest najważniejsza. Dzieci mają różne schorzenia, część porusza się na wózku, potrzebują rehabilitacji, przyjmują leki. Siostra Antonina ze Zgromadzenia św. Elżbiety dowiedziała się w starostwie aleksandrowskim, że w tym roku dostanie znacznie mniej pieniędzy.

W Grabiu, jako dyrektor, jest od stycznia i musi szukać oszczędności - zmieniła operatora telefonicznego na tańszego, wybrała inną aptekę, bo tam dostanie większe upusty, itd. Zresztą ostatnie zakupy zrobiła tylko dzięki Fundacji "Serce dla dziecka". Siostry założyły ją w 2004 roku, aby wspierała finansowanie placówki.

- To szczególna fundacja, jedyna jaką znam, która nie ma żadnych kosztów. Wszystkie wpłaty są przeznaczane na potrzeby dzieci - zapewnia prof. Włodzimierz Karaszewski, który co roku zachęca swoich znajomych do wpłacenia 1 proc. podatku na jej konto.

1 proc. podatku dla Grabia

Jak to zrobić?
W PIT należy wpisać: nazwę Fundacji - FUNDACJA SERCE DLA DZIECKA,
numer w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS) - 0000219842,
oraz równowartość 1% podatku

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska