Reporter TVN24 sprawdził, czy urzędnicy są otwarci na potencjalnych, nowych kupców stoczni. Zadzwonił pod numer podany na stronie Ministerstwa Skarbu. Mówiąc po angielsku, wyraził wstępne zainteresowanie kupnem stoczni w Gdyni i Szczecinie.
Rozmówczyni dziennikarza, również po angielsku, poprosiła o chwilę cierpliwości. - Facet chce kupić stocznie chyba, co mam robić?! - dało się słyszeć ściszony i przestraszony głos kobiety.
Reportera poproszono o kolejny telefon za 20 min. Gdy wówczas zadzwonił, to zapytał czy może stanąć do przetargu?
- Właściwie, to jeszcze nie wiemy, bo to zależy od inwestora z Kataru. Ciągle czekamy na jego decyzję, ale jeśli jest pan rzeczywiście zainteresowany, to sugeruję napisać do nas e-maila - odpowiedziała pracownica resortu.
Nie ma wątpliwości - resort wciąż wierzy w Katarczyków, a inni potencjalni nabywcy muszą poczekać na rozwój wypadków - komentuje TVN24.
Jeśli sprawa sprzedaży stoczni nie zostanie pozytywnie rozwiązana do poniedziałku, minister skarbu Aleksander Grad - według zapowiedzi premiera - powinien stracić stanowisko.