Dziesięcioro agentów zatrzymanych w niedzielę w USA zostało przeszkolonych przez rosyjski wywiad. Byli dobrze zakonspirowani, dysponowali nowoczesnymi urządzeniami szyfrującymi, mieli pieniądze. W żadnym z meldunków przechwyconych przez Amerykanów nie było jednak tajemnic rządu Stanów Zjednoczonych.
Agenci informowali Moskwę o wydarzeniach politycznych, przekazywali analizy sytuacji na rynkach finansowych, a czasami powtarzali plotki. Dlatego w skierowanych do sądu w Nowym Jorku wnioskach o tymczasowe aresztowanie rosyjskim agentom nie postawiono zarzutu szpiegostwa.
Były szef tajnych operacji CIA Richard Stoltz jest zdziwiony charakterem rosyjskiej operacji.
"Wysiłek, jaki w to wkładali, był nieproporcjonalny do korzyści. Nie wiem, co chcieli osiągnąć" - powiedział dziennikowi "New York Times".
Inni eksperci zawracają uwagę, że największym wyzwaniem dla rosyjskich służb specjalnych było utrzymanie lojalności agentów. Przypominają historię z "uśpionymi" czeskimi szpiegami, którzy pozakończeniu Zimnej Wojny odmówili powrotu do kraju, bo przyzwyczaili się do życia w Ameryce.
Udostępnij