- We wrześniu zawarłem umowę z firmą prawniczą, która gwarantowała, że wywalczy odszkodowanie za stojące na moim polu słupy - mówi pan Sławomir (nazwisko do wiadomości redakcji). - Zapłaciłem nawet zaliczkę w wysokości dwóch tysięcy złotych. Dopiero po przeczytaniu artykułu w ,,Pomorskiej” zrozumiałem, że zostałem nabity w butelkę.
Przeczytaj też: Zakładają firmy-krzaki i wyłudzają pieniądze
- Mnie również namawiano na podpisanie podobnego dokumentu - dodaje Krzysztof Skowroński, rolnik z Grzybna (gm. Unisław). - Prawnicy chcieli zaliczkę od każdego słupa lub połowy wywalczonego odszkodowania. Nie zgodziłem się.
- Za każdy słup należący do energetyki obiecali mi odszkodowanie w wysokości 10 tysięcy złotych, natomiast za telefoniczny 6 tysięcy złotych - wylicza Bogdan Michalak, emerytowany rolnik z miejscowości Papros (gm. Kruszwica). - Nie zawarłem z nimi umowy, bo żądali wpłaty w wysokości 1,5 tysiąca złotych.
Czytaj również: Przedsiębiorczość to nie przestępstwo
Ustawa o korytarzach przesyłowych może spowodować, że podobne sytuacje się nie powtórzą. Dzięki niej odgórnie ustaloną rekompensatę dostaną ci, przez których działkę przebiega linia energetyczna, rurociągi, sieci wodociągowe czy ciepłownicze. - To, że firmy prawnicze właśnie teraz namawiają do podpisywania umów, nie powinno dziwić - uważa Gilewicz. - O ustawie wiedziały od dawna, mimo że dopiero powstaje. Jeśli wejdzie w życie, nic nie zarobią, a tak mogą wyłuskać również coś dla siebie. Kładą rękę na pieniądzach, które przewidziano na odszkodowania.
Przeczytaj też na RegioDom: Odszkodowania za sieci, linie i rurociągi dla właścicieli działek
Gilewicz radzi czekać i przestrzega przed podpisaniem takich dokumentów. - Główną ich wadą jest to, że nie określają terminu załatwienia sprawy - dodaje. - Ciężko jest również wycofać się, bo za zerwanie umowy często grozi kara finansowa.