
Banki o możliwości skorzystania z chargebacku zazwyczaj nie informują swoich klientów. Wynika to z faktu, że jest to pracochłonna procedura, bo wymaga jednoczesnego zaangażowania wielu instytucji (klient, bank, organizacja płatnicza, agent rozliczeniowy oraz akceptant karty - np. sklep lub biuro podróży). Bank, po zgłoszeniu problemu przez klienta, kontaktuje się z organizacją. Wiąże się też z dodatkowymi kosztami. Dlatego też, jeśli pracownik banku będzie chciał nas odprawić z kwitkiem, nie dajmy się!

Jeśli reklamację przesyłamy tradycyjną pocztą lub drogą elektroniczną, warto wcześniej skontaktować się z bankiem i dowiedzieć się, jakie dokumenty powinniśmy załączyć do reklamacji, aby zwiększyć prawdopodobieństwo pozytywnego rozpatrzenia sprawy. Pamiętajmy, by w reklamacji szczegółowo uzasadnić swoje roszczenia, załączyć wymagane dokumenty, zwrócić się z prośbą o zwrot wpłaconych pieniędzy.
Bank, otrzymawszy nasze żądania, kontaktuje się z organizacją płatniczą. Ta po weryfikacji kieruje sprawę do instytucji rozliczającej transakcje, która jest zobligowana do wyjaśnienia problemu ze sprzedawcą. Po kilku tygodniach powinniśmy mieć z powrotem na koncie swoje pieniądze.

O skuteczności chargebacku przekonali się klienci linii lotniczej Air Polonia, która splajtowała w 2004 roku. Nie obyło się jednak bez problemów. Najpierw bank nie chciał od klientów przyjmować dyspozycji obciążenia zwrotnego. Potem były kłopoty z agentem rozliczeniowym, który obsługiwał wówczas linię lotniczą. Ostatecznie jednak niedoszli pasażerowie bankruta, którzy za bilet zapłacili kartą, odzyskali pieniądze.